czwartek, 19 lutego 2015

RECENZJA: Daniel Drumz – Untold Stories



WYTWÓRNIA: U Know Me Records
WYDANE: 19 stycznia 2015

O takich debiutach marzył Wałęsa wskakując na płot!

Nazywanie Daniela Szlajndy debiutantem, biorąc pod uwagę jego wkład do polskiej muzyki, jest co najmniej dziwne. Statystyka jest nieubłagana. Daniel Drumz (znany też jako DJ Taśmy) nagrywał i występował ze zdecydowaną większością tej „lepszej” części środowiska hiphopowego. Jeżeli w ostatnich latach byliście na choć jednej klubowej imprezie, która nie sprowadzała się do odegrania topu radia eska, to na pewno, nawet nieświadomie, tupaliście nogą do kawałka, w którym Daniel maczał palce. Na polskiej scenie naprawdę niewiele jest osób chociaż w zbliżonym stopniu świadomych własnego brzmienia. Mamy więc winylowy debiut jak marzenie.

Ostatnio regułą stało się, że powierzenie masteru płyty Mikołajowi Bugajakowi jest połową drogi do sukcesu. A że w tym przypadku w studio spotkały się osoby o bardzo silnych muzycznych charakterach, to efekt nie był trudny do przewidzenia. Wystarczy posłuchać kilku pierwszych sekund któregokolwiek z dziewięciu zebranych na płycie kawałków, by zobaczyć, jak szeroką paletą brzmień atakuje Daniel Drumz. Atakuje i nie oszczędza absolutnie nikogo. Materiał z Untold Stories wydestylowano i oczyszczono z wszelkich zbędnych, natrętnych ozdobników. Nie ma też wokalu, który w polskiej elektronice ostatnimi czasy wkurwiał równie mocno, co biegunka na wakacyjnym wyjeździe. O tak dobrze sklejonej płycie mogą pomarzyć małolaty promowane przez duże wytwórnie. To sztos w najczystszej postaci.

Już rozpoczynający płytę kawałek „Met Her At Railway Station” rozpierdala po całości, pozbawiając wszystkich „życzliwych” jakichkolwiek argumentów. I jak się okazuje, to wcale nie koniec. Rzęsisty bit, otaczany ciekawymi efektami z analogowych syntezatorów przywodzi na myśl najlepsze kawałki Fingers, Inc. i Theo Parrisha. W materiale trudno doszukać się słabszych momentów.  Dość ascetyczne „Podgórze” przenosi nas w ten rejon Krakowa, gdzie nietrudno o wpierdol i utratę kończyn. I z imponującą siłą ścina nas z nóg. Dla wielu natomiast zdecydowanym highlightem będzie „No Sleep Till Kraków”. I może jest w tym trochę racji, bo w utworze tym drzemie chyba największy „radiowy” potencjał.

Untold Stories to książkowy wręcz przykład, jak można w 40 minut wyprowadzić deep house na salony. I chociaż materiał z płyty najlepiej sprawdza się w swoim naturalnym środowisku, czyli klubie, to nie miałbym nic przeciwko, gdyby czasem zagościł w wieczornej radiowej audycji. To kolejna silna pozycja z katalogu U Know Me Records, która utwierdza w przekonaniu, że w Polsce jest możliwe nagranie materiału bez kompleksów i z ogromnym wyczuciem i smakiem.

Album Untold Stories trudno oceniać w kategorii debiutów. Może więc oddajmy głos samemu świeżo upieczonemu debiutantowi: To była długa droga. Sporo rzeczy zostało w międzyczasie pominiętych lub niedopowiedzianych, a tym albumem niektóre z tych historii staram się opowiedzieć z mojej perspektywy. Witamy więc w Krakowie! A Warszawa ma czego zazdrościć!


9

Miłosz Karbowski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw wiadomość.