Relacja z ostatniej odsłony Distorted Clubu. W Cafe Kulturalnej wystąpili We Will Fail i Xiu Xiu.
W
przeddzień halloweenowych psot Cafe Kulturalna zgotowała dwa koncerty w bardzo
mrocznej i enigmatycznej stylistyce. Przed głównym występem szlaki przetarła We
Will Fail. I trzeba przyznać, że równie dobrze to ona mogła być gwiazdą
wieczoru, bo set, jaki zaprezentowała w czwartek, to prawdziwe salony
światowej elektroniki. Dźwięki płynące z głośników hipnotyzowały, przejmowały,
a często też wywoływały gęsią skórkę. I chociaż muzyka grana przez stojącą za
projektem Aleksandrę Grünholz nie należy do lekkostrawnych, to mnie wchodziła tego dnia
wyjątkowo gładko. Po niecałej godzinie trzeba niestety było się pożegnać.
Emocje
jednak cały czas rosły. A do występu zaczęła przygotowywać się gwiazda wieczoru
- Xiu Xiu. Kiedy światła, niczym przed kinowym seansem, wygasły już na dobre, pod
sceną znajdował się całkiem spory tłum. I już rozbudowane intro potwierdziło,
że to będzie występ, o jakim wielu marzyło od 2011 roku, kiedy ostatni raz
widzieliśmy Xiu Xiu w Polsce.
Partie
wygrywane na zestawie perkusyjnym przez Shaynę Dunkelman mroziły krew w żyłach.
Jednak do apogeum czekała nas jeszcze długa droga. Wokalista, Jamie Stewart,
skakał, przyjmował dziwne pozy, żył graną przez siebie muzyką, co udzielało się
kiwającej się pod scena publiczności. Dobór utworów był przekrojem przez różne
momenty twórczości Amerykanów. Zespół zaprezentował najnowsze kawałki, nie
zabrakło jednak również wyczekiwanych, najbardziej znanych hitów.
Bez
cienia przesady muszę przyznać, że przez 3/4 koncertu przez plecy raz po raz
przebiegały mi ciarki. Frazy wykrzykiwane dramatycznie przez Jamiego w
połączeniu z bezlitosnym łomotem bębnów sprawiały oszałamiające wrażenie. Z
dobrymi koncertami jednak zawsze jest tak, że kończą się zbyt szybko. A że Xiu
Xiu nie należy do najłagodniejszych zespołów, to koniec był bez kompromisów =
bez bisów. A już poza sceną Shayna tryskała entuzjazmem i została przy stoisku
z gadżetami, raz po raz ucinając sobie pogawędkę z podchodzącymi fanami, aż Kulturalna
zupełnie opustoszała. Jeżeli ktokolwiek jeszcze ma wątpliwości,
to tak – na ten koncert zdecydowanie warto było czekać.
***
Miłosz Karbowski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw wiadomość.