WYTWÓRNIA: Mute / Mystic Production
WYDANE: 12 maja 2014
KUP: sklep Mystic Production (CD / CD+DVD / Vinyl)
Ciężko jest mierzyć się z nowym materiałem Swans. To prawie
półtorej godziny cholernie rozległej/szerokiej palety dźwięków i emocji. To
Be Kind był zazwyczaj przez recenzentów wychwalany pod niebiosa, podobnie
jak poprzedni materiał Amerykanów, The Seer. Trudno zatem nie popłynąć
na fali ogólnego zachwytu i po prostu dać płycie 10/10. A wiadomo, że ten
zespół nie tworzy lekkich i przyjemnych piosenek, takich, jakie zwykle łatwo
opisać czy zrecenzować (ale chwała im za to!). Jak zatem odnieść się do tej
kobyły, tego ogromnego pod każdym właściwie względem (długości piosenek, ilości
instrumentów, poziomu hałasu) albumu?
Pierwszą refleksją, która nasuwa się na myśl po odsłuchu, jak tylko minie gwizdanie w uszach, jest to, jak niezwykłą i ekscytującą artystyczną drogę przebył od lat 80. Michael Gira. Od zdeformowanego brutalnością no-wave, przez nowofalowe eksperymenty i akustyczne projekty, aż do nieoczekiwanej reaktywacji po prawie dekadzie zawieszenia. Reaktywacji, której rezultatem - jak dotąd - są trzy świetnie przyjęte płyty, nowa jakość artystyczna i pełne dzikiej pasji koncerty na całym świecie. To Be Kind jest kolejnym dowodem na to, że Gira jako artysta jest jak wino. A jego kompozycjami na nowym krążku, jak winem wytrawnym, należy się delektować powoli i zwracać uwagę na każdy niuans.
Pierwszą refleksją, która nasuwa się na myśl po odsłuchu, jak tylko minie gwizdanie w uszach, jest to, jak niezwykłą i ekscytującą artystyczną drogę przebył od lat 80. Michael Gira. Od zdeformowanego brutalnością no-wave, przez nowofalowe eksperymenty i akustyczne projekty, aż do nieoczekiwanej reaktywacji po prawie dekadzie zawieszenia. Reaktywacji, której rezultatem - jak dotąd - są trzy świetnie przyjęte płyty, nowa jakość artystyczna i pełne dzikiej pasji koncerty na całym świecie. To Be Kind jest kolejnym dowodem na to, że Gira jako artysta jest jak wino. A jego kompozycjami na nowym krążku, jak winem wytrawnym, należy się delektować powoli i zwracać uwagę na każdy niuans.
Utwór otwierający, „Screen shot”, przedstawia
słuchaczom pojęcie groove'u wg Swans. Cechuje go porażająca konsekwencją
powtarzalność, pozornie monotonna repetycja, która jakimś cudem nie sprawia
wrażenia nudnej czy bezmyślnej, a raczej hipnotyzującej i wciągającej. „Just a Little Boy (for Chester Burnett)” to, jak na
standardy tego składu, utwór spokojny. W tle czai się bluesowa gitara slide,
która tworzy leniwy, senny klimat. Kompozycja ta zdaje się powoli posuwać,
stawiając ciężkie kroki we mgle subtelnego drone'u. Wyszłoby nawet „normalnie”,
gdyby nie wokalna ekspresja Michaela Giry, który w pewnym momencie zaczyna
szczebiotać jak zmutowane dziecko. Zamiast irytować, zabieg ten powoduje
napięcie, które towarzyszyć będzie słuchaczowi do końca płyty. Chester Burnett
to nie kto inny jak Howlin' Wolf, legendarny amerykański bluesman, który według
wywiadów inspirował Girę. W związku z tym, można ten utwór traktować jako
swoisty hołd dla muzyka.
„A Little God in My Hands”, czyli pierwszy singiel, to zakręcona,
przemielona wersja funkowego pulsu. Wychodzi to jednak trochę zbyt koślawo i
topornie, mimo nerwowej końcówki. „Bring The Sun/Toussaint L'Ouverture” trwa
prawie tak długo, jak lot z Gdańska do Warszawy. To pełna turbulencji podróż muzyczna
powalająca maniakalnym uporem i zapalczywością. Mantra wypełniona emocjami,
dźwiękami natury, krzykiem, szczekaniem, warczeniem. Każde uderzenie brzmi jak
precyzyjny cios w brzuch. Niesamowity klimat tworzy w drugiej części tętent
koni, dodający całej gamy niepokoju do tej niezwykłej, wciągającej kompozycji.
„She Loves Us” to kolejny na płycie utwór typu
minipodróż. Trwa 17 minut, a dzieje się w nim tyle, że można by obsadzić
cztery inne kompozycje. Dość powiedzieć, że w pewnym momencie brzmi on jakby w
studio zamknięto stado rozwścieczonych słoni, do których ktoś strzela zestawami
perkusyjnymi. Zanim jednak do tego dochodzi, nacieszyć się można subtelną grą
wibrafonu i różnych przeszkadzajek oraz pełną emocji wokalizą przypominającą
nawoływania buddyjskich mnichów. Znowu wielką rolę odgrywa sekcja, która spaja
ten piękny chaos w przebojową(!) całość bardzo solidnym, dynamicznym groovem.
Gira szczeka, krzyczy i prycha, w pełni odkrywając wachlarz swoich wokalnych
ekspresji. Muzyka pełza we wszystkie strony, ale nie rozłazi się, przykuwa
uwagę. Jest w tym szaleństwie metoda, bo cały czas zastanawiamy się co nas
czeka, co oni jeszcze wymyślą.
„Kirsten Supine” rozwija się delikatnie i powoli,
początkowo brzmiąc jak kołysanka. W drugiej części rytmika z uporczywą
stałością, charakterystyczną bardziej dla drukarki niż rockowego zespołu trzyma
słuchacza w pól-letargu. Kompozycja podobno zainspirowana Melancholią Larsa
von Triera. „Oxygen” jest najbardziej zadziorny,
można nawet powiedzieć rockowy. Ponownie fenomenalnie brzmi sekcja
Pravdica/Puleo, zapodająca soczysty, brudny puls. W utworze skutecznie budowane
jest napięcie, intensywność wzrasta wraz z trwaniem muzyki, a sekcja dęta w
pewnym momencie brzmi jak big-band grający w piekle. Zamykający album utwór
tytułowy świetnie podsumowuje to, co chciał przekazać Gira i jego zespół. Jest
podniośle, ale nie patetycznie, jest spokojnie, ale jak przed burzą i jest
hałas, który wyziera z głośników, jakby chciał zabić słuchacza.
Trzeba się nad tym materiałem pomęczyć, kompletnie zanurzyć
i wsiąknąć w niego. W innym wypadku jest to prawie półtorej godziny nudnawych
utworów, które ciągną się w nieskończoność i nie mają puenty. Jeżeli jednak
zdecydujemy się dać pochłonąć, w nagrodę dostajemy fenomenalne przeżycie
muzyczne. Swans wiedzą, jak zainteresować słuchacza, robią to jednak na swój
oryginalny i fascynujący sposób, który wymaga skupienia, oczekuje zwracania
uwagi na to, co kryje się z tyłu. Bogactwo tego masywnego albumu polega na tym,
czego nie słychać po pierwszym czy drugim przesłuchaniu. Czapki z głów za
napisanie płyty, która w twórczy sposób rozwija wątki rozpoczęte na The
Seer, jednocześnie brzmiąc świeżo i oryginalnie.
8.5
Marcin Lewandowski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw wiadomość.