środa, 15 października 2014

RECENZJA: Kongos – Lunatic



WYTWÓRNIA: SONY
WYDANE: 28 stycznia 2014

Muzyka jest jedną z tych dziedzin, które trudno zgłębić. Nie ma fizycznych możliwości, by przesłuchać wszystko, co każdego roku, ba, nawet każdego dnia trafia na półki sklepowe, a także do sieci. Mogłoby się wydawać, że przy obecnych możliwościach technologicznych nagranie płyty nie jest niczym nadzwyczajnym. Całkiem możliwe. Stworzenie jednak spójnego, a jednocześnie różnorodnego albumu, w dodatku takiego, na którym każdy kawałek zasługuje na miano radiowego hitu, jest już sztuką. W taki sposób można określić krążek pt. Lunatic grupy Kongos.

Pochodzący z Republiki Południowej Afryki zespół, złożony z czterech braci, stworzył przebojową mieszankę, odwołującą się zarówno do ich korzeni, jak również amerykańsko-europejskich inspiracji, których dostarczyły im liczne podróże. W rezultacie na płycie usłyszymy dwanaście indierockowych kawałków z wyraźną linią gitary i perkusji, wzbogaconych o brzmienie afrykańskich instrumentów, co nadaje kompozycjom jeszcze głębszego brzmienia i większej rytmiki.

Choć Lunatic kipi energią („I’m Only Joking” czy „Hey, I Don’t Know”), na krążku nie brakuje również łagodniejszych momentów. Zmysły koi nastrojowa ballada pt. „Travelling On”, a także nostalgiczny kawałek „Escape”. Z kolei „I Want to Know” lekko kołysze w rytmie reggae. Tym, co dodatkowo podkreśla unikalność płyty, jest dźwięk akordeonu wprowadzający do Lunatic elementy country.

Wszystkie dokonane zabiegi składają się na melodyjność i emanującą z nich energię. Kongos z lekkością sięgają po cząstki różnych stylistyk i zgrabnie je przeplatają, wskazując na swoją wszechstronność i muzyczną dojrzałość. Umiejętnie bawią się formą, łącząc różne elementy w spójną całość. Dzięki temu mają szansę trafić do większego grona słuchaczy i na dłużej zapaść w ich pamięci.


7.5

Magdalena Rogóż

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw wiadomość.