WYTWÓRNIA: Ching Zeng
WYDANE: 11 sierpnia 2014
Przy całym tym
szaleństwie z PC Music, gdzie praktycznie co chwila w internety
leci jakiś popieprzony kawałek, nie można zapominać o
footwoorkach i innych juke'ach. Tu przeważnie stawiam na DJ-a Rashada
(R.I.P.) i mocno niedocenionego DJ-a Clapa (sprawdźcie Best Night
Ever — mistrzowski krążek sprzed roku), ale przecież w
naszym kraju też są ludzie, którzy wiedzą, na czym polega ta gra.
Dzisiaj będzie o dwóch takich typach. Trzeba przyznać, że
naprawdę nieźle się dobrali. Wodoworok to duet-projekt Daniela
Szlajndy aka Daniel Drumz, który podobną paletę dźwięków
ujawnił na mocno przeoczonej, wypuszczonej dwa lata temu, świetnej
epce Sleepless State Of Mind. Drugą postacią jest Paweł
Strzelczyk aka Teielte, który od jakiegoś czasu z dobrym skutkiem
pomyka w podobnej stylistyce. Zresztą, łapcie jego tegoroczny
mini-album All Things, co będę się męczył. Ale zostając
przy Wodoworok — obaj producenci spotkali się i ulepili kolejną
kozacką pozycję z okolic future garage'u, bassu czy footwoorku.
Obok krótkiego,
unoszącego się intra „Enter The Wir” i owiniętego w głosy i
smyki, ambientowego interludium „Now / Never”, na Wodoworok
kryją się jeszcze cztery produkcje. „Test Ride” to klawiszowe
zabawy, z na maksa wkręcającym motywem, zaczynającym się na 0:43,
przechodzącym w poplątaną synthową pajęczynę, kończącą się
kolejnym świetnym hookiem na 2:21, kojarzącym mi się trochę z
odgłosami małp w zoo czy cyrku, ale może to tylko moja wyobraźnia.
Tak czy inaczej, świetny, fajnie rozbudowany track otwierający
poniekąd właściwe wrota epki. Dalej „No Excuse” niesie za sobą
jeszcze więcej gierek z pociętymi samplami, mikro padami i jeszcze
większą ilością footworkowego łupania (zwłaszcza polecam moment
na 2:34, kiedy goście rozbrajają wokal i tną go na małe paseczki,
podobne do tych, które wylatują z niszczarki). Następny „First
Symptoms” startuje od laserowych promieni, wpadających za chwilę
w sidła połamanych, co chwilę zmieniających trasę automatów
perkusyjnych. A na zakończenie wpadamy wreszcie w „Wir”, przy
którym spokojnie można uderzyć na parkiet, bo i groove odpowiedni
(2:24!) i wokal-sample elegancko przycięte — nic, tylko tańczyć.
Nie wiem, dlaczego
powstała akurat epka, a nie cały długograj (może przez brak czasu
albo ilość materiału?), ale mimo wszystko zgranie Drumza i
Teielte, ich patenty oraz lekkość w tworzeniu melodyjnych i
chwytliwych tune'ów wynagradzają krótki czas trwania Wodoworok.
Może na dłuższym dystansie znalazłyby się niepotrzebne
wypełniacze? Tego nie wiemy, wiemy za to, że mamy całkiem niezłą
ekipę kumatych ludzi, którzy potrafią smażyć nowoczesną,
taneczną elektronikę (obok Daniela Drumza i Teielte są przecież
jeszcze Kixnare, Fern, Klaves, Fonai i w pewnym sensie Chloe Martini
czy Flirtini i spółka). To dobrze, bo szczerze mówiąc, mocno
wierzę w ten kierunek i myślę, że już za jakiś czas to właśnie
footwork będzie rozdawał karty w klubach i na imprezach. Zresztą —
to już się dzieje, między innymi za sprawą takich projektów jak
Wodoworok. Więc co, propsy, tak?
7
Tomasz Skowyra
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw wiadomość.