poniedziałek, 21 lipca 2014

RECENZJA: Match&Fuse Live 2013 + Match&Fuse Remixed




WYTWÓRNIA: Match&Fuse
WYDANE: czerwiec 2014


Match&Fuse to mobilny minifestiwal, przemieszczający się w różnych rejonach starego kontynentu. Wydarzenie to ma na celu łączenie alternatywnej sceny muzycznej w Europie. Polska edycja działa od jesieni 2013 roku. Projekt bardzo ciekawy, dodatkowo wspierany przez Europejską Komisję Kultury. W trakcie zeszłorocznej trasy, która zaliczyła London Jazz Festival, warszawskie Powiększenie (niestety już nieistniejące), rzymski klub Trenta Formiche i Contemporary Cafe w Nottingham, został zarejestrowany materiał, który znajdziemy na pierwszej z dwóch płyt kompilacji Match&Fuse. Drugą płytę stanowi zbiór remiksów tych samych artystów.

Na krążku znajdziemy utwory polskiego Owls Are Not, brytyjskiego WorldService Project i włoskiego Tubax. Każdy z zespołów ma własne spojrzenie na tak rozległy temat, jakim jest muzyka niezależna, jednak wszystkie w jakiś sposób są ze sobą kompatybilne. I tak, zaczynając od naszych polskich reprezentantów, Owls Are Not tworzą muzykę na podwalinach drum'n'bassu. Głęboki bass uzupełnia nieregularny punkowy hałas, tworząc razem dość energetyczną, żeby nie powiedzieć agresywną całość.

„The Mighty Dog”, otwierający pierwszą z płyt, przywodzi na myśl „Block Rockin' Beat” The Chemical Brothers. Zdecydowany mój faworyt z płyty, zaspakaja połamaną naturę i miłość do elektroniki sprzed dekady, bo właśnie ten klimat udało się chłopakom tutaj oddać.
Do tych bardziej synkopowanych gatunkowo Owls Are Not wplatają trochę punku i hardcore'ów, co słychać w doklejonym do utworu „3 1/2” - „Night no 1”. Tu panuje większy bałagan niż w tym pierwszym.

Tubax stylistycznie jest zbliżony do rodzimych Owls Are Not. Podobne uderzenie perkusji, jednak więcej syntetycznych, elektronicznych dźwięków, bardziej przetworzone brzmienie. I tak właśnie prezentuje się kawałek „Zegnigata”. Ale juz kolejny, „Big Foot”, jest bardziej poszatkowany, mniej regularny, jednak poprzez nafaszerowanie syntezatorowymi dźwiękami, niebezpiecznie zbliżający się do techno. 

WorldService Project to z kolei najbardziej eksperymentalna kapela ze wszystkich trzech. Tak jak w utworach Owls Are Not panował bałagan, tak w „De-Frienders” jest już totalny chaos. Utwór zaczyna się od energicznych dźwięków, układających się w tylko im znany wzór, z jakby pogubioną trąbką i niepokojącym głosem od szeptu aż po krzyk, a następnie ni stąd, ni zowąd przechodzi w radośnie brzmiące ska. Podobny nieporządek znajdziemy w „Villain of the Aeroplane”. Raz wolno i ociężale, a raz szybko i nerwowo, znów z bardzo charakterystyczną trąbką.

Drugi krążek lepiej tłumaczy nam skąd nazwa Match&Fuse. Artyści występujący podczas tej trasy zremiksowali się wzajemnie, metodą dopasuj i mieszaj. A zrobili to w tak nieoczywisty sposób, że żaden nie przypomina stylistycznie oryginału.
Już pierwszy remix utworu „Fungar” Tubaxa, który wykonał WorldService Project zapowiada, że mamy tu coś zupełnie odmiennego od pierwszego krążka. Przyjemnie zwolniony utwór w konwencji nu disco w stu procentach syntetyczny sprawia, że kawałek ze stricte koncertowego zrobił się bardziej klubowy.
Kolejnym wartym uwagi remiksem, utrzymanym w bardzo podobnej stylistyce, jest utwór „Black Noise”, którego oryginał na pierwszej płycie pojawił się w wykonaniu kolaboracji Owls Are Not z WorldService Project. Mieszania tego kawałka dokonali WorldService Project i w ten sposób z nerwowego, okołodrum'n'bassowego grania na żywych instrumentach zrobił się spokojny, pełen ciepłych dźwięków elektroniczny kawałek obdarzony delikatnie złamanym beatem.
Z kolei Tubax poradził sobie z tym utworem zupełnie inaczej. Tutaj perkusja jest bardziej wyrazista, podbita konkretnym bassem, z charakterystycznym cykaniem w tle. Jest bardzo masywnie. W porównaniu do poprzedniej wersji, nastąpił obrót o sto osiemdziesiąt stopni.

Kompilacja Match&Fuse jest dla wszystkich szukających nieoczywistości na scenie alternatywy. Tych, którzy nie boją się połączenia żywego instrumentu z syntezatorem, punku z drum'n'bassem oraz chaosu z porządkiem. To dwa krążki pełne sprzeczności, które mimo wszystko gdzieś tam znajdują wspólny mianownik, dzięki czemu, jak każdy dobrze z lekcji matematyki wie, można było je wszystkie razem do siebie dodać.

6.5

Agnieszka Strzemieczna

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw wiadomość.