Ruszamy z naszym corocznym cyklem Jedziemy na festiwal: OFF Festival. W drugiej części skupiamy się na... zobaczcie zresztą sami!
W ofercie OFF Festivalu zawsze znajdzie się miejsce dla metalowych
bandów z najwyższej półki. Tym razem organizatorzy postawili na
Deafheaven — zespół, który trochę wymiguje się ze schematów
klasycznego black-metalowego ciosania, bo w swoich grzmiących
kawaleriach korzystają z pomocy post-rockowych biczów,
przestrzennego noise'u, błotnistego shoegazu'u czy nawet
eterycznego, gitarowego poematu. To właśnie za ten kompleks
właściwości krytycy pokochali Sunbather, i to nawet ci,
którzy z metalem nie mają za wiele wspólnego. Spora publika w
zasadzie pewna i raczej spodziewam się nie tylko fanów metalu, ale
zbiorowiska pod tytułem „multum subkultur” (hipsterzy też na
pewno będą). A czy ty, czytelniku, odważysz się podejść pod scenę
gdy Deafheaven będzie odprawiał swoją ekumeniczną, czarną mszę?
Ja
już wiem, że to będzie zajebisty koncert. Jak się ma w inwentarzu
tyle wykurwistych tudzież brudnych riffów, a w dodatku umie się
wykuwać w psychodelicznej stajni rozgrzane improwizacje, to o
rezultat nie trudno. Jeśli będzie żar (pogodowy, nie Żan Miszel),
to Kaseciarz poczuje się w swoim żywiole (nie na darmo mówią o
swojej muzyce „spocony rock” — think about it). Jak nie, to
goście dorzucą do pieca i też będzie dobrze. Skąd to wiem? Bo
słyszałem płyty Surfin' Małopolska i Motörcycle Rock
And Roll, więc powiedzmy, że wiedzę teoretyczną już
opanowałem. W Katowicach natomiast sprawdzian praktyczny. Was też
to czeka, więc jeśli nie czujecie się mocni, zróbcie powtórkę
materiału, żeby nie było wstydu.
Krytycy
często porównują ich do składu Dälek czy do Shabazz Palaces i
podkreślają obecność noise'owych faktur w tkance podkładu.
Dodałbym do tego obrazu paranoiczny charakter rapera i producenta
El-P oraz wskazałbym na wątki czegoś w rodzaju industrialnego
techno. Jakby jednak się nie gimnastykować przy gatunkowej
klasyfikacji, nie podlega wątpliwościom rasowość nawijek i
umiejętność kształtowania intrygujących beatów. Na OFF
Festivalu trio przyjedzie promować swój wydany dosłownie przed
chwilą album CLPPNG.
Kto już słyszał tych gości, ten pewnie mniej więcej wie, czego
może się spodziewać. Ale najbardziej pewne jest to, że z Clipping
nic nie jest pewne.
Jeśli
miałbym strzelać, w którym miejscu Polski pojawi się Holden,
owszem, postawiłbym na Katowice, ale nie na OFF Festival. Dlatego
taki strzał uważam za zdecydowanie trafiony, bo ostatnio to właśnie
James Holden był na ustach wszystkich geeków nowej elektroniki, a
wszystko za sprawą znakomicie przyjętego longpleja The
Inheritors. Spodziewam
się więc pełnokrwistego i wielowątkowego IDM-u, przy którym
jednak będzie sposobność do tańca. Choć pewnie sposobów na
zagranie koncertu Holden ma w głowie tysiące, to myślę, że
wybierze ten manewr. Ale gdy polecą trudniejsze, żrące korę
mózgową strumienie elektroniki, chyba nikt nie będzie narzekał.
Ostateczna odpowiedź za dwa miesiące.
przygotował Tomasz Skowyra
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw wiadomość.