sobota, 3 maja 2014

POPŁACZ RAZEM Z NAMI #3: Nai Harvest, Mind Glow, Phooey


Jak co sobotę, Mateusz Romanoski bierze "pod lupę" wydawnictwa znane i te mniej znane. W trzeciej części "Popłacz razem z nami" opisuje... A zresztą, zobaczcie sami!



Nai Harvest – Hold Open My Hand

Chłopaki wrzucili te nagrania już w grudniu ubiegłego roku, ale zostali wydani dopiero w tym, więc to z naszej perspektywy dalej świeżynka. Zebrane na ostatniej epce utwory zawdzięczają równie dużo melancholii starej emo szkoły spod znaku American Football, jak chłopackiej bezpretensjonalności Japandroids. To duet, czyli coś, co ma to do siebie, że jak coś się tam nie zgadza, to jest kicha. Tutaj wszystko gra. Wysoka piątka należy się szczególnie bardzo groove'iastemu perkusiście, bo jego partie sprawiają, że chociaż przez chwilę mniej zatęskniłem za Crash Of Rhinos. 26 maja grają w Poznaniu. Szedłbym. 




Mind Glow – Demo


Potężny wczesny grunge z Maryland. Poza tym, co jest na bandcampie, nic o tym składzie nie wiadomo. W dużym uproszczeniu można powiedzieć, że są to rzeczy z okolic wczesnych Melvinsów ze skromnym dodatkiem Mudhoney. Od wyżej wymienionych różni się krzykaczem, który mimo dzikości (nie powstydziłby się jej Matt Korvette z Pissed Jeans), zdradza upodobania do bardziej hardcore’owych partii.  




Phooey – Hello, Doubt 


W momencie, kiedy z Ukrainy głównie przychodzą do nas złe wiadomości, odpalając Phooey, aż nie chce się wierzyć, że ten zespół nie jest z innego kraju. Hello, Doubt to potężna dawka gówniarskiej energii spod znaku The Wrens przed smutkiem The Meadowlands. Chociaż zdarzają się lo-fi / shoegaze/noise’owe podbarwienia, pałętające się gdzieś po dalszych ścieżkach, liczą się tutaj przede wszystkim opowieści wkurwionych dzieciaków. Jedynymi momentami wytchnienia są brzmiący jak pastisz Beirut „Cheetah” i będące czymś w rodzaju bejowskiej pół-akustycznej kody „The Elevator Song”.



Mateusz Romanoski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw wiadomość.