Kuba Ziołek/Stara Rzeka, foto. Katarzyna Janik/Archiwum FYH! |
Relacjonujemy wrocławski koncert Piotra Kurka i Kuby Ziołka, który w Firleju wystąpił jako Stara Rzeka.
Niestety,
nie znaleziono jeszcze sposobu na to, by pojawić się w dwóch miejscach
jednocześnie. Dlatego w czwartek (13 marca) mieszkańcy Wrocławia musieli
dokonać wyboru spośród co najmniej trzech imprez – koncertu Rebeki, Dawida
Podsiadło oraz Piotrka Kurka i Starej Rzeki. I o ile dwa pierwsze wydarzenia
nie były dla melomanów niczym nowym, w końcu owi artyści dość często tutaj
grają, o tyle występ dwóch ostatnich muzyków był okazją do zetknięcia się z
czymś niecodziennym. Muzyka eksperymentalna ma bowiem to do siebie, że sporo w
niej miejsca na improwizację, która spotkania na żywo czyni jeszcze bardziej interesującymi.
Można było
spodziewać się, że w obliczu popowych artystów, koncert Piotra Kurka i Starej
Rzeki nie będzie cieszył się zainteresowaniem. Można było się również pomylić,
myśląc w ten sposób. Sala w Firleju zapełniła się bowiem prawie całkowicie. W
tym momencie należy się ukłon w stronę organizatorów, którzy zdecydowali się na
ustawienie krzeseł dla publiczności. Nie tylko pozwoliło to na większe
skupienie się na płynących ze sceny dźwiękach, ale również na dojrzenie tego,
co na niej się działo.
W przypadku
Piotra Kurka, który na scenie pojawił się jako pierwszy, brzmienie opierało się
przede wszystkim na głębi instrumentów klawiszowych wydobywanych za pomocą
syntezatora. Dopełniały je połamane, momentami drażniące, nieco chaotyczne
dźwięki. Całość sprawiła, że można było się poczuć jak bohater gry video, który
np. spieszy na pomoc uwięzionej przez smoka księżniczce.
Zupełnie
inny nastrój wokół swojego występu zbudował Kuba Ziołek, który w Firleju
zaprezentował jedno ze swoich muzycznych wcieleń, czyli projekt Stara Rzeka.
Prezentowane utwory wychodziły od skoncentrowanych na brzmieniu gitary
akustycznej kompozycji, okraszonych subtelnym wokalem. Następnie przechodziły w
opartą na samplach elektronikę, na którą - poza gitarą - składały się także
dźwięki między innymi bębenka czy fletu. W ten sposób artysta z folkowego
grania przechodził do nowoczesności, budując tym samym zaciekawienie i
atmosferę wyczekiwania.
Muzykę
instrumentalną trudno jednoznacznie ocenić. Jest specyficzna i z pewnością
wymaga więcej otwartości na jej zrozumienie, tym bardziej w takiej formie,
jakiej można było doświadczyć podczas spotkania z Piotrem Kurkiem i Starą
Rzeką. Z pewnością było to jednak jedno z tych wydarzeń, które można określić
jako interesujące przeżycie, poszerzające muzyczne horyzonty.
Magdalena Rogóż
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw wiadomość.