sobota, 22 marca 2014

RELACJA: KRÓL w Firleju

Błażej Król w Firleju, foto. Katarzyna Janik/Archiwum FYH!
Relacja z premierowego występu Błażeja Króla we wrocławskim Firleju.


Co innego nagrać solowy materiał, a co innego wykonać go na żywo przed publicznością. W czwartkowy wieczór mogli doświadczyć tego ci, którzy udali się do wrocławskiego klubu Firlej na koncert Króla, a dokładnie Błażeja Króla znanego z duetu UL/KR. W jego trakcie muzyk po raz pierwszy zaprezentował swój solowy materiał z płyty zatytułowanej Nielot, która premierę miała dzień później (21 marca).

Album był dostępny do odsłuchu już wcześniej. Większość uczestników wydarzenia z pewnością zdążyła się już zatem z nim zapoznać. Na potrzeby występu utwory zostały jednak przearanżowane. Dzięki temu zyskały zupełnie nowy, bardziej mroczny charakter, podsycony przez rozbudowane partie elektroniczne. Ponadto, większość kawałków została wydłużona, co potęgowało napięcie związane z wyczekiwaniem na kolejne partie wokalne, na krok Błażeja z głębi sceny w stronę mikrofonu.

Można było spodziewać się, że premierowemu wykonaniu towarzyszyć będą ogromne emocje. Po Królu widać było przejęcie (kilkakrotnie chciał się witać z wrocławską publicznością), ale również wielkie skupienie. Artysta sprawiał wrażenie, jakby popadał w pewien rodzaj transu, podróżował gdzieś w głąb siebie, poruszał się po własnym świecie. Całym sobą oddawał się wykonywanym przez siebie utworom, co było zauważalne w gestach, a także mimice.


Premierowy koncert Króla śmiało można zaliczyć do udanych, co dało się  wywnioskować zarówno na podstawie wysokiej frekwencji, panującej w trakcie występu atmosferze, a także entuzjazmu, z jakim spotkał się nowy projekt artysty. Wywołany na bis, Błażej bardzo chętnie wyszedł do publiczności. Skłonny do ponownego śpiewania już jednak nie był, bo choć bardzo chętnie zaśpiewałby coś po raz drugi, to uznał, że „to przecież bez sensu”. Z tym poczuciem niedosytu pozostaje czekać na jego kolejną wizytę we Wrocławiu. Być może już „za kilka lat”, z większą ilością materiału, jak to (chyba) żartobliwie ujął sam zainteresowany. 

Magdalena Rogóż

Polecamy:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw wiadomość.