WYTWÓRNIA: Deep Field Records
WYDANE: 14 października 2013
WIĘCEJ O ARTYŚCIE
FACEBOOK
WYDANE: 14 października 2013
WIĘCEJ O ARTYŚCIE
W szeroko pojętym
niezalśrodowisku (załóżmy na potrzeby tego jednego akapitu, że
coś takiego istnieje) wiele zjawisk dociera do recenzentów/muzyków
pocztą pantoflową. Jednym z takich zjawisk przez duże „Z” był
projekt Jakuba Lenarczyka When We Were Very Young, który dalej można
znaleźć gdzieś w odmętach MySpace. W The White Kites siedzi za
klawiszami ten sam pan, a nad nagraniami unosi się podobny klimat.
Główną zaletą Missing jest to, że to muzyka tak bardzo oderwana od tego, jak
powinno się teraz grać, żeby wpisać się w jakikolwiek nurt
mniej czy bardziej twardogłowej alternatywy, że chociażby za to
trudno nie docenić tych nagrań. Nad bardziej żywymi momentami
unosi się późno-beatlesowski i wczesnofloydowski duch. Nad tymi
bardziej zadumanymi melancholia spod znaku smutniejszych The Moody
Blues. Wszystko podlane cyrkowymi zwrotami akcji budzącymi
skojarzenia, dajmy na to z takim Jethro Tull (chociaż zdaję sobie
sprawę, że w kontekście pojawiającego się w obu grupach fletu
może być to trochę uproszczone skojarzenie) i wodewilowe
zawadiactwo. Czyli co? Psychodelia i stary rock progresywny, taki, co
wyżej niż ponaddźwiękowy gitarowy onanizm stawiał ładne
melodie i tkanie odrealnionego klimatu.
Nawet taki mentalny
punkowiec jak ja potrafi odnaleźć dużo ulgi w czymś mającym tak
mało związków z tym, co się dzieje za oknem albo w telewizorze
(poza tym jednym wyjątkiem, kiedy to na TVN leci The White Kites
-
http://dziendobry.tvn.pl/wideo,2064,n/the-white-kites-percival-buck,100391.html).
Missing to kawałek bardzo udanej i spójnej płyty. Tym bardziej udanej, że bez silenia się na „zachodniość”, który jest największym komplementem rzucanym przez recenzentów dostrzegających w Polsce fale dobijające z 10-letnim opóźnieniem (vide – debiutanckie Kamp!), powstał materiał, mimo niemodnych inspiracji, o wiele bardziej świeży, niż „polskie towary eksportowe”. „So we go, we’ll go where the winds blow to dance on the decks and give you a show! are you ready? are you ready to go? to join us ‘the missing’” - pyta w pierwszej piosence pan za mikrofonem. Ja jestem na tak.
Missing to kawałek bardzo udanej i spójnej płyty. Tym bardziej udanej, że bez silenia się na „zachodniość”, który jest największym komplementem rzucanym przez recenzentów dostrzegających w Polsce fale dobijające z 10-letnim opóźnieniem (vide – debiutanckie Kamp!), powstał materiał, mimo niemodnych inspiracji, o wiele bardziej świeży, niż „polskie towary eksportowe”. „So we go, we’ll go where the winds blow to dance on the decks and give you a show! are you ready? are you ready to go? to join us ‘the missing’” - pyta w pierwszej piosence pan za mikrofonem. Ja jestem na tak.
7
Mateusz Romanoski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw wiadomość.