WYTWÓRNIA: Seayou Records
WYDANE: 13 października 2013
WIĘCEJ O ARTYŚCIE
Indierockowy duet Japanther powraca z nowym materiałem i w
zupełnie innej odsłonie.
Pierwsza myśl? To nie oni, bo gdzież mogłyby się podziać te
gówniarskie, pełne młodzieńczego luzu melodie, mieszczące się w ramach
popularnego lo-fi? Gdzie te soczyste, zawodzące riffy i fałszujący wokal?
Najnowsze wydawnictwo nowojorczyków, które znalazło swoje miejsce w katalogu
austriackiej wytwórni Seayou Records to totalny rozstrzał gatunkowy, odejście
od utartych schematów i zanurzenie się w kadzi z napisem "nieznane". Ale
czy oby na pewno nieznane? Wszak Brooklyn to kolebka hip-hopu, a twerk jest
obecnie baaaaaardzo popularny.
Twerk? Hip-hop? I Japanther? Być nie może, choć to prawda. Duet
przygotował epkę zawierającą zaledwie trzy utwory, w której postanowił zabawić
się w BlakRoc, tudzież inne The Roots i przygotował muzyczne podkłady dla
swoich gości. A Japanther zaprosili nie byle kogo, bo Cheeky Blakk, Sissy Nobby
oraz Nicky Da B. Do potrząsania pupą jak znalazł.
Zatem trzy kawałki tworzą Donut Shop Bounce EP, a jakie to utwory? Przede wszystkim taneczne,
brudne i szalone. "Japanther, mothafucka" mówi we wstępie Cheeky
Blaak i przedstawia resztę featuringów, po czym wchodzi surowa perkusja i
znajdujemy się na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. Łapiecie
lecące w tle wyobraźni wizualizacje? Trzęsące się tyłki przez cały czas trwania
epki? Getto, boisko szkolne do koszykówki i najlepiej jakiś lowrider? Tak
właśnie brzmi Donut Shop Bounce.
Nawijki wszystkich gości Japanther przygotowano na wysokim poziomie. Cheeky
Blaak w charakterystyczny dla siebie sposób rapuje szybko, a razem z podkładem
wszystko odpowiednio buja. Sissy
Nobby swoim zachrypniętym, lekko DMX-owym wokalem sprawia, że "Messin Wid
My Brain" nabiera agresywnego wydźwięku, a "Body Parts" z gościnnym
udziałem kumpla Diplo to najbardziej luźny kawałek na całym wydawnictwie. Nicky
Da B posiada predyspozycje do bycia dobrym imprezowo-featuringowym MC, co pokazał
chociażby przy okazji "Express Yourself", a potwierdził na "Body
Parts". Zresztą wystarczy posłuchać jego nawijki a cappella czy zarapowanego
"You lick it, you suck it, you love
it", by zrozumieć klasę artysty.
No i co my tu mamy? Najprościej udany romans dwóch światów -
indierockowego zespołu i twerkowej śmietanki z Nowego Orleanu. Czy Japanther
pójdą dalej tą ścieżką, czy może był to jednorazowy wyskok, ot tak, na
spróbowanie? Czas pokaże, a teraz pozostaje posłuchać tych trzech krótkich
kawałków.
6.5
Piotr Strzemieczny
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw wiadomość.