poniedziałek, 21 października 2013

Recenzja: Boards Of Canada – "Tomorrow’s Harvest" (2013, Warp)‎

Takich materiałów Boards Of Canada już nam dostarczali. Widać tylko, że z biegiem lat powiększają coraz bardziej relatywny ładunek.












Podejdźmy bliżej. Za chwilę grafitowy horyzont ujawni się nam na zamglonej, szklistej powierzchni szyby. Prawie o niej zapomnieliśmy. Prawie zapomnieliśmy o całym tym pomieszczeniu – sentymentalnej wysepce kryjącej nasze wspomnienia i urojone pudełka z marzeniami. Pamiętamy o nich, o ich istnieniu w naszym zapomnieniu, co nadaje całości pewien unikalny, chimeryczny wyraz. Odblask powoli wpływa do pokoju, przytula się do miękkiej poduszki i przybrudzonej szklanki z nieznaczną ilością mętnej, miętowo-cyjanowej cieczy. Cień uwalnia się od okrągłego naczynia i zaczyna swój krótki, chwilowy żywot. Mogliśmy nawet nie zwrócić nań uwagi, koncentrując ją na powolnym opadaniu ciemnawych ostatków brzasku. Właściwie czas się nie liczy. Ta senna mara, jakaś bezładna neurotyczna sytuacja zupełnie zawładnęła nami na tych kilka chwil. Czemu ją wchłaniamy? I to bez opamiętania i zastanowienia. To przez niezwykłość zjawiska czy może dzięki stałemu występowaniu?

Czasem po prostu zdarzają się takie sytuacje. Pytania stawiają się same, a odpowiedzi albo nie ma, albo jest ich nieskończenie wiele. Wszystko to spowodowane jest w pewnej mierze przez semiotyczny chaos. My sami musimy nadawać znaczenie desygnatom czy tego chcemy, czy też nie. To proces mimowolny, niezależny od nas. Nie chcę w to wplątywać jakiegoś podświadomego wsparcia, chodzi tylko o pewien nieodłączny mechanizm, pewien rozkaz rzeczywistości. Coś jest dla nas tym czymś dlatego, że tak o tym czymś sądzimy. Zupełnie subiektywny pogląd i sposób postrzegania.

Znajdziemy coś dla Tomorrow’s Harvest? Rozwichrzona ontologiczna wizja współczesnego świata? Opętana w fizykalny kombinezon podróż po meandrach ludzkiego umysłu? Jakiś wątek post-apokaliptyczny? Druzgocąco chłodne spojrzenie na śmierć? Neurotyczna baśń ujęta w ramy post-modernistycznego dźwiękowego pejzażu? Doprawdy wielość tropów jest porażająca, a możliwości interakcji są niemal nieograniczone.


Jedno jest pewne – takich materiałów Boards Of Canada już nam dostarczali. Widać tylko, że z biegiem lat powiększają coraz bardziej relatywny ładunek. Architektura kompozycji już nie robi tak wielkiego wrażenia, jak to miało miejsce przy Music Has The Right To Children czy Geogaddi. Niemniej jednak jest w tych dźwiękach zaklęta jakaś poetyckość, skondensowana w odhumanizowanej, cyfrowej formule. To piękna peregrynacja wyścielona pastelową paletą chromatycznych faktur. 

To wielobarwna wycieczka w czasie, skłaniająca do głębszych refleksji. Przez moment prowadzi na szczyty potężnych górskich pasm, rozciągających się na ogromnym obszarze lodowatej części Azji. Inny obraz przenosi do cybernetycznej kabiny, pełnej nieuporządkowanych, tańczących pędów kabli, starych pościeranych dyskietek czy niepasujących do niczego zakurzonych wtyczek. Wreszcie widzimy rozmyte, przepuszczone przez lo-fi’owy młynek, pochmurne impresyjne kolaże. Ton tych ostatnich stanowi niejako esencję Tomorrow’s Harvest. Porzucić wszystko czy wejść głębiej w wyczarowany przez szkockich magów mikro-kosmos? Możemy wpadać w mesmeryczne stany przez obcowanie z tym fenomenem, ale możemy również otworzyć okno i spojrzeć na niebo zanim wstanie słońce. Wybór należy do nas. Wybór należy do Ciebie.
 
7

Tomasz Skowyra

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw wiadomość.