poniedziałek, 30 września 2013

Recenzja: Empty Ashtray - "Empty Ashtray" (2013, wyd. własne)

Empty Ashtray debiutują płytą bardzo różnorodną brzmieniowo.












Empty Ashtray to skład, którego pojawienie się cieszy, bo okazuje się, że w Krakowie oprócz silnej frakcji indie-popowej spod znaku Rycerzyków, pojawia się coraz więcej nowych zjawisk (vide – świetna demówka od Beavera). Z drugiej strony na ich albumie dzieje się tak różnie i tak dziwnie, że trudno ją ocenić jednoznacznie pozytywnie.

Pierwsze skojarzenie po odpaleniu to Perspecto, skład czerpiący ze szkoły pogrobowców At the Drive-In, który nigdy nie miał wystarczająco dużo szczęścia, żeby zaistnieć w szerszej świadomości. Z tym, że wszystko jest tutaj dużo prostsze (zarówno brzmieniowo, jak i kompozytorsko) i łagodniejsze. Taki jest „Far Away” i kilka późniejszych fragmentów. Problem jest taki, że czym głębiej, tym trudniej się w tym wszystkim połapać. „Motyl”, gdyby nie wokal w refrenie budzący skojarzenia z teatralnym przegięciem spod znaku Piotra Roguckiego, mógłby znaleźć się na demówce Kombajnu Do Zbierania Kur Po Wioskach. „Dream about being the king” zdradza fascynacje Arctic Monkeys, „Beautiful life” balladami Red Hot Chili Peppers... Niektórzy z takiego rozstrzału mogą się cieszyć, dla mnie takie skakanie pomiędzy stylistykami i inspiracjami to dosyć męcząca zabawa, tym bardziej, że mimo sprawności wykonawczej, trudno tu mówić o jakiejś finezji. Szczytem upierdliwości jest „Popierdicwo” - funkujący numer ze „śmiesznym” tekście o cierpieniach popielniczki. OK., w ogóle funkowość w wydaniu Empty Ashtray wydaje się bardziej efekciarska niż efektowna, czego przykładem jest refren dosyć udanego „Traces”. Para-raperski fragment „Fingers Crossed” to smutny przykład, na jakie manowce może zaprowadzić nadmierna podjarka „Give It Away” RHCP.

Z uzbieranych tu pomysłów mogłaby wyjść fajna epka. Przy dwunastu utworach robi się problem, bo sprawiają one wrażenie tworzonych na zasadzie „wciśnijmy tam, ile się da”, zamiast „wciśnijmy tyle, ile potrzeba”. I mamy takiego mięśniaka na sterydach, który stoi przed takim wychudzonym słuchaczem i niespecjalnie umie go nawet uderzyć.
4

Mateusz Romanoski




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw wiadomość.