wtorek, 20 sierpnia 2013

Recenzja: Xavier de Maistre - "Mozart" (2013, Sony Classical)

Xavier de Maistre tchnął nowego ducha w wiekowe kompozycje Mozarta.












Tego tutaj jeszcze nie było, ale kiedyś musi być ten pierwszy raz. Xavier de Maistre w świecie muzyki niezależnej jest mniej więcej kimś pokroju Tomasza Zakierskiego w świecie nie tyle światowej, co nawet i polskiej piłki nożnej. Cóż, nie ma się co dziwić, bo tak jak "Zakier" popularny jest w Iławie i innych warmińsko-mazurskich miastach, tak de Maistre uważa się za boga harfy i muzyki poważnej. A przy tegorocznym albumie Mozart docenia się lata uczęszczania do szkoły muzycznej.

Ta płyta to, jak przyznaje sam Xavier, jego hołd dla kompozycji Mozarta, próba zmierzenia się z muzyką Austriaka, tworzoną przecież głównie na fortepian, przez co już na starcie zagranie tych utworów na harfie mogłoby wydawać się czynnością nie karkołomną, ale skomplikowaną. Dla francuskiego muzyka, co udowadniają nagrania z Salzburga, zagranie koncertu fortepianowego w tonacji F-dur nie stanowiło problemu, a wiekowym utworom dodało nowego kolorytu.

Xaviera wspomogła Mozarteum Orchester pod batutą Ivona Boltona, czyli orkiestra ograna w repertuarze Mozarta. Bez niej album wypadłby mniej... przebojowo, jeśli pokusimy się o takie sformułowanie. Co w końcu otrzymujemy na Mozarcie? Trzy koncerty. Album otwiera wspomniany wcześniej dziewiętnasty koncert fortepianowy w tonacji F-dur zaaranżowany na harfę, zagrany w trzech różnych tempach - Allegro vivace, Allegretto, Allegro assai, czyli w standardowym składzie, jaki istnieje od 1784 roku. Xavierowi de Maistre udało się tak zmienić aranżację, że harfa została wkomponowana w kompozycję idealnie. A w tym miejscu wypada dodać, że fortepianowy koncert numer 459 według katalogu Köchla właśnie na tym albumie doczekał się swojego debiutu na harfie.

Drugi indeks właściwy na Mozarcie, "Koncert na flet, harfę i orkiestrę w tonacji C-dur (K 299)", to jedyna na płycie pozycja, w której de Maistre nie musiał aranżować specjalnie na harfę. I tak, jak w przypadku koncertu fortepianowego w F-dur, tak i tu koncert został podzielony na trzy części. Allegro to niemal dziesięciominutowa kompozycja, w której prym wiedzie flet Magali Mosnier, a harfa jest jego dopełnieniem, dodając wszystkiemu naturalnej gracji. Andantino to miłe spowolnienie po wesołym i żywym Allegro, a także wyciszenie przed Rondem Allegro, zamykającym "Koncert na flet, harfę i orkiestrę (K 299)". A samo Rondo Allegro, jak to muzyczne rondo, Wolfgang Amadeusz Mozart rozpisał w formie A–B–C–D–C–B–A, z mocną kodą, jako podsumowaniem drugiego koncertu.

Kibordowa sonata, czyli sławna fortepianowa sonata numer 16 w tonacji C-dur (K 454), którą sam Mozart określił jako "dla początkujących", to druga pozycja z płyty, którą de Maistre zaaranżował specjalnie na harfę. Trzy koncerty, które trwają razem niecałe osiem minut, to miła i spokojna odskocznia od dwóch wcześniejszych koncertów, a przy tym kompozycja, w której w końcu harfa staje się pierwszoplanowym instrumentem. 

Nie od dziś wiadomo, że Xavier de Maistre to jeden z najwybitniejszych wirtuozów harfy, jednak mierząc się z repertuarem Mozarta, napisanym przecież głównie na fortepian, podkreślił swoją klasę. Osiemnastowieczne harfy, w porównaniu z tymi dzisiejszymi, prezentowały się raczej - brzmieniowo i rozmiarowo - dość nędznie. Były małe, miały cienki wydźwięk, zatem nic dziwnego, że na ten instrument salzburski kompozytor stworzył zaledwie jeden koncert. de Maistre tchnął w te kompozycje nowego ducha, a "Koncert na flet, harfę i orkiestrę w tonacji C-dur (K 299)" znakomicie odświeżył.

7.5

Piotr Strzemieczny

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw wiadomość.