Pełnia dobrych inspiracji i garażowa zwiewność oraz luz - GRMLN przygotowali udany album.
Ech, lato dopija już herbatkę i za chwilę
pomknie przed siebie – nie trudno się w tym połapać. Nie potrzebuję wychodzić z
domu czy nawet nie muszę odsłaniać okien, żeby się o tym przekonać. Zauważyłem
też, że aby jakoś oszukać sytuację, słucham przede
wszystkim/przeważnie/najczęściej samych wakacyjnych/letnich/lajtowych wałków. I
tak w heavy rotation urzędują Best Coast, Built To Spill, duuuużo Ramones,
Wire, szczypta Pavementu, Wrens, wczesne Beach Boys, nowsze rzeczy z cyklu
Surfer Blood oraz Wavves, trochę elektroniki z Herbertem czy Loumo na czele, i
wreszcie nieśmiertelne kompilacje Clube
De Esquina. Do tej sterty dograł się ostatnio projekt niejakiego Yoodoo
Parka.
Kolo działa pod nazwą GRMLN, a teren
środowiskiem naturalnym jest - jak łatwo się domyślić - słoneczne indie-srindie
granie. Yoodoo nie jest wybitnym zdolniachą, więc przy nagrywaniu pomagali mu
bracki (bass) i ziom z podwórka (perka). Na swoim króciutkim, trwającym trochę
ponad 20 minut debiucie Empire
serwuje gówniarskie, ociekające beztroską, sunshine-popowe wałki. Pewnie gdy
skończę ten akapit jacyś goście w Wiedniu, kilku typów w Manchesterze i
młodzięcy w Grudziądzu ukończą nagrywanie podobnych numerów na swoje dema. Tak,
nie grzeszy ten albumik oryginalnością, zamykając się raczej w dość wąskim
spektrum garage’owego nakurwiania. Stanowczo króluje tu prostota, zwiewność i
luz.
Chyba najlepszym numerem jest otwieracz
„Teenage Rhythm”, snujący się niezgrabnie po śladach ikonicznego openera
Daydream Nation (patrz tytuły!), choć to tylko niezbyt przekonujący wariant
interpretacyjny. Po prostu fajny kawałek przypominający o kamratach z wytwórni,
czyli o Cloud Nothings. „Hand Pistol” mogliby z powodzeniem nagrać Surfer
Blood, gdyby trochę przymknęli oko na produkcję, „Do You Feels?” można pomylić
z jakimś trackiem Wavves, podobnież „Summer Days”, „1993” mknie na szkielecie
od „Lust For Life”, tylko zamykający „Dear Fear” sięga po „liryczne patenty”,
które raczej nie są mocną stroną trójcy. Tacy Changes rozklepują ich w tej
materii bez żadnego wysiłku. I mogli sobie darować koszmarnie ograny beat w
„Cheer Up” (serio to staromodne 6/4 jest
dalej takie fajne?).
Problemów z Empire większych nie ma. Yoodoo to dobra, uczciwa chłopaczyna,
próbująca się wyrazić w piosenkowej formie. Nie dołujmy chłopaka i nie mówmy mu
o tych kilku słabszych zagraniach. W końcu udało mu się nagrać niezły
soundtrack do tej bezdusznej pogody.
6
Tomasz Skowyra
Płytę kupisz w sklepie SeeYouSoon.pl
Płytę kupisz w sklepie SeeYouSoon.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw wiadomość.