Patent dawno opatentowany.
Wytwórnia Sub Pop przez
niezalowych słuchaczy kojarzona jest przede wszystkim z szerokim spectrum
muzyki gitarowej: czego tu nie mamy, wyjadaczy z Sonic Youth, powód łez i
zgrzytania zębów tegorocznych openerowiczów Modest Mouse czy magiczne Shearwater.
W 2011 roku decydenci tej kultowej stajni zdecydowali się przygarnąć pod swoje
skrzydła również, skrojony ostatecznie do postaci duetu, zespół Still Corners.
Można nie bez podstaw podejrzewać, że była to odpowiedź na zapotrzebowanie
rosnącej dream popowej publiki, podbechtanej sukcesami senno-sentymentalnej
fali, z której najbardziej godnym uwagi ansamblem z perspektywy czasu wydaje
się dziś Dream House.
Epigonów jednak ci u nas
dostatek, czy warto więc zapętlić sobie do snu cocteausanki akurat ze Strange Pleasures?
Mówiąc klasykiem – a komu to
potrzebne?
W świecie pędzącym z prędkością
tysiąca i jednego gatunku muzycznego na minutę widzę dwa sposoby pozytywnego
zaistnienia na scenie: stworzyć własny, fajniejszy od innych (zdarza się, choć
najczęściej są to po prostu jednorazowe mariaże różnych stylistyk – wspomnijmy
słynnych Elvisów z Japonii czy retro-covery z soundtracku do „Wielkiego
Gatsby’ego”) lub eksploatować/odkurzać już powstałe: na ramionach gigantów
wznosi się choćby popularność Tame Impali. W obu przypadkach wypada wprowadzić
coś, co w małym biznesie i nie tylko nazywa się „wkładem własnym”. U Still
Corners jest to głównie spora rola gitar akustycznych na sztampowym
szarpnięciu. Mało.
Podsłuchałem kiedyś u znajomego
niezwykle użyteczną frazę, a brzmi ona: „odcinać kupony od cudzego sukcesu” –
choć w przypadku Still Corners użycie jej byłoby hejterską przesadą, wykłada
brutalnie co jest na rzeczy i co w trawie piszczy. Tu cierpi się na brak
oryginalności, niedomiar wyrazu. Cała magia, bez której w dream popie ani rusz,
ulatnia się po pierwszym odsłuchu.
Strange Pleasures to drugi krążek w twórczości duetu, a większość ciekawych
pomysłów nie chce wyjść poza debiut, gdzie talenty zwietrzone przez Sub Pop
ujawniły się choćby w singlowym „Cuckoo” – szczypta banału z dziewczęcym
udawaniem ptaszka, barwa głosu Triss z zupełnie innej chmurki, momentami grane
jakby gitary były tylko gadżetem dodawanym do pedałów reverb, słowem: urok
umiejętnie rzucony. Z kolei na Strange
Pleasures „Fireflies” może sobie paradować z orderem Best New Music, ale
nie umywa się ani do poprzedników, ani tym bardziej do konkurencji. „Berlin
Lovers” jest określane mianem hołdu dla Berlina lat minionych, ale Berlin
miewał już w tym roku ciekawsze hołdy niż ta laurka (jeśli chodzi o kraj za
Odrą można za to zerknąć na stary hit The Passions ”I'm in Love with a German Film Star”,
wokalistki The Passions i Still Corners mają co nieco wspólnego).
Umówiliśmy się już dawno temu, że w
odgrzewaniu kotletów nie ma nic złego, nie każdy gotuje jak Nigela, ale są
subtelniejsze sposoby niż odgrzewanie kotleta a la Pink FLoyd w The Trip i The
Cure za każdym nieomal razem gdy muzycy trącają struny. I cóż z tego, że mamy
tu kilka udanych zabiegów w „Beatcity” czy Triss śpiewającą w „I Can’t Sleep”
cieplej niż na pozostałych utworach, skoro jej czytelna maniera zaciągania jest
na albumie permanentna niczym marker i wtórują jej w tym pozostałe rozwiązania
muzyczne; niby wspomniane „Fireflies” Still Corners
oparli na azjatyckiej melodyjce, ale gdy równolegle możemy puścić sobie nowe
kawałki Cliffa
Martineza, rozstrzał jest widoczny jak między ząbkami Vanessy Paradis z reklam
H&M.
Moim zdaniem Sub Pop spudłował
inwestując w kapelę, która w myśl powiedzenia „z kim przestajesz takim się
stajesz” koncertuje ostatnio głównie z Chvches, chwali się fascynacją Davidem
Lynchem (+100 do niepowtarzalności) i zastanawia się, czy nie korzystać z
wywoływacza duchów Ghost Box podczas koncertów. Gdy gitarzysta Still Corners
Leon Dufficy mówi: „Dodamy odrobinę delaya
i zobaczymy co z tego wyjdzie”, stężenie pretensjonalności w powietrzu
staje się cokolwiek nieznośne.
Gospodarka zwalnia, nie stać nas
na kupowanie wszystkiego, a właśnie wyszła składanka After Dark 2, bądźmy
poważni.
5
Jacek Wiaderny
Płytę kupisz w sklepie SeeYouSoon.pl
Płytę kupisz w sklepie SeeYouSoon.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw wiadomość.