Na wstępie pozwolę sobie przeprowadzić TEST ZGREDA. Zgred
to osoba, która w miejsce poczucia humoru posiada balonik nadęty mniemaniem o
sobie. Zgred nie bawi się, ani nie słucha muzyki: on ją celebruje. Gatunek
najczęściej spotykany bywa w filharmoniach i w tylnych rzędach na koncertach
Swans i MBV, gdzie zgred chroni swoje uszy przed radioaktywnym oddechem
prostaczków. W tej recenzji oddzielimy ziarna od zgredzich plew. No to uwaga,
komu nie cieszy się gęba czytając:
Capital Cities ft. Tupac Shacur – Breathe (Pink Floyd
cover)
Oczywiście jeśli się nie cieszy, być może macie po prostu
bardziej wysublimowane poczucie humoru od recenzenta FYH!, ale prawdopodobnie
jesteście jednak zgredami i nie dla was Capital Cities. Reszta ma szansę na
zupełnie miłą niespodziankę. Na wstępnie klasycznie GARŚĆ DYNAMITU: Ryan
Merchant i Sebu Simonian, panowie obaj z Kalifornii, od 2009 roku badali teren
za pomocą zagrywek w rodzaju powyższej, a także dwóch epek. Teraz nadszedł czas
na zapasy w lidze LP – właśnie nakładem Lazy Hooks, we współpracy z Capitol
Records, ukazał się krążek In A Tidal Wave Of Mystery.
Debiutancki album Capital Cities chwali się tym, że
singlowy „Safe and Sound” (to trochę taki mokry sen chłopców z Bastille) trafił
na lukratywny indeks utworów przyjaznych reklamom: ot na przykład sfrustrowany
pijarowiec HBO postanowił przy jego pomocy ocieplić wizerunek stacji po zbiorowym
szlachtowaniu gardzieli w „Grze o Tron”. Na szczęście nam to póki co nie grozi,
a czym grozi reklama w starciu z piosenką wiemy doskonale na przykładzie
„Midnight City” M83, byczka, którego zajeździli na amen tacy kowboje jak Canon
czy Lech.
Popularny singiel Capital Cities, który dochrapał się
zresztą pierwszego miejsca na alternatywnej liście Billboardu, okazuje się
jaskółką zaskakującej płyty i przedstawia w pigułce zawartość dalszych
czterdziestu minut. Męski duet serwuje utwory o popowych harmoniach, choć o
hookach raczej drugoligowych, za to z pierwszorzędnymi smaczkami, a momentami
niepozbawione urokliwego poczucia humoru. Mimo że wokal mogłoby zastąpić tysiąc
podobnych, mamy tu indietronikę w najlepszym wydaniu, co się nieczęsto przecież
zdarza. Żadnej wymuskanej stylistyki, żadnych zbawiennych dla kondycji muzyki
hiper-koceptów, uff! Dwanaście piosenek składających się na In A Tidal Wave Of
Mystery jest jak dwanaście ciasteczek o różnych smakach: na pierwszy rzut oka
podobne, w odsłuchu każda brzmi własnymi osobliwościami. A tych mamy bez liku!
– i to właśnie one robią ten krążek. Garść tych bakalii: trąbki podbijające bit
w „Safe and Sound” (i nie tylko tu, i nie tylko trąbki), tytuł w „I Sold My Bed
But Not My Stereo”, pustynna, beduińska gitara w „Tell Me How To Live”, kocioł
„Farrah Fawcett Hair”, gdzie niezniszczalny autotune, funkowy bas i gościnny
występ Andre3000 przeplatane monologiem o Powrocie do Przyszłości II i Milesie
Davisie tworzą nastrój, by rythmbluesowy chórek mógł zgnieść go monumentalnym:
„Good shit!”; wątpię czy Andre może podesłać go na przeprosiny ojcu Amy
Winehouse wściekłemu za cover „Back To Black”, ale zrobi furorę w wucetach
świata. Jeśli chodzi o featuring, Capital Cities zaprosili również Shemika
Secrest, Franka Tavaresa (oboje również do „Farrah…”) i Soseh, która doskonale
bawi się w maniery wokalne Madonny, czyniąc z „Chasing You” kandydata do Retro
Top 2013.
Ponieważ In A Tidal Wave Of Mystery to płyta rozrywkowa, a
kradzież płyt z Internetów jest nie tylko nielegalna, ale co gorsza kompletnie
już passe, zalecałbym zakup przez iTunes pojedynczych utworów do zapętlania. W
ten sposób unikniecie jedynej poważnej wady albumu – na długograj nie dość tu
dobrych kawałków. A, no i WIEŚCI Z PIERWSZEJ LINII FRONTU – już we wrześniu Capital
Cities wystąpią na warszawskim Burn Selectorze.
6.5
Jacek Wiaderny
Jacek Wiaderny
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw wiadomość.