Nowy album Daft Punk zbliża się wielkimi krokami. Z tej
okazji na stronie duetu pojawił się ostatnio krótki wywiad z Giorgio Moroderem,
dotyczący współpracy nad Random Access
Memories. Oprócz kilku ciekawostek, Moroder powiedział też, że teraz świat
nie potrzebuje tylko świetnych tanecznych piosenek, ale potrzebuje czegoś
nowego. I, jak mniemam, nowy album Francuzów ma być właśnie tym czymś. Ciekawe,
co o takiej tezie myślą członkowie australijskiego zespoliku Mitzi. Słuchając
ich debiutanckiego longplaya można odnieść wrażenie, że kawałki nadające się
świetnie na dancefloor, absolutnie zaspokajają ich artystyczne ambicje, a
tworzenie nowej jakości jakoś ich nie interesuje. Więc kto ma racje?
W zasadzie nie da się tego rozstrzygnąć, bo niby jak? Dopiero
po jakimś czasie będziemy mogli ocenić tę sytuację. Album Daft Punk ukazuje się
w maju, ale już teraz możemy sprawdzić jak radzi sobie płyta Mitzi. Truly Alive to pozycja z pogranicza
electropopu, dance-punku, new disco czy new wave’u. Brzmi trochę jak kolejna
płyta Cut Copy czy Van She z domieszką LCD Soundsystem i The Changes (swoją
drogą kapela Darrena Spitzera powróciła w tym roku z follow-upem świetnego Today Is Tonight). Można powiedzieć, że
piorunujący amalgamat, choć tak naprawdę to tylko sprawne połączenie, nie
wnoszące niczego nowego i ciekawego do tematu.
Kryształowe klawisze z końcówki „Who Will Love You Now”
podpatrzyli u OMD, „Modern Life” brzmi jak łagodna hybryda „House Of Style”
Changes i „Feel The Love” Cut Copy, z kolei „This Is Right For You” to prawie
cover kawałka „On A String” tych pierwszych, a „On My Mind” to niemal cover
„Take Me Over” tych drugich, „Down” ewokuje styl The Rapture, no i wszystkie te
zrzynki z LCD Soundsystem (choćby „Truly Alive” czy „All I Heard”) pokazują, że
niczego wielkiego Mitzi nie zdziałali. Byłoby zupełnie słabo, ale jednak ratują
ich całkiem niezłe, dość chwytliwe melodie. To im trzeba uczciwie przyznać, bo Truly Alive słucha się bardzo dobrze i
tego nie da się zaprzeczyć.
Tak więc wnioski są następujące: może faktycznie Mitzi brzmią
jak kopia nomen omen Cut Copy (nawet są z Australii), ale to w niczym nie
przeszkadza, żeby pisali całkiem niezłe piosenki. No i OK., takiej przyjemnej i
niezobowiązującej muzyki słucha się bardzo dobrze, w końcu o to po części
chodzi. Czy to jest odpowiedź na pytanie zadane w pierwszym akapicie? Raczej
nie, bo o nią można się będzie pokusić dopiero w maju, gdy wyjdzie tak długo
oczekiwany album robotów (kolejny wielki powrót AD 2013, nieźle się
poskładało). Poczekamy, zobaczymy.
6.5
Tomasz Skowyra
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw wiadomość.