Red? Płyta bez słabych stron.
Kixnare coraz bardziej wyrasta ponad hip-hopowe korzenie z Class of 90s w stronę wszechobecnej elektroniki, czego przebłyski można było zauważyć już na poprzednim krążku Digital Garden. Beat coraz bardziej się łamał, a w tło podkładów wkradało się coraz więcej syntetycznych brzmień. I tak w sześć lat od debiutu Kixnare serwuje nam porządną porcję elektroniki z elementami hip-hopu, czyli odwrotność tego, co miało miejsce w jego utworach do tej pory. Ale jest w Red coś takiego, co sprawia, że doceniają go nie tylko wielbiciele syntetycznych brzmień. W swojej inności i oryginalności jest pewnego rodzaju uniwersalizm. Coś, co sprawiło, że na secie Kixnare’a w Cafe Kulturalna, przy kolejnych utworach z jego najnowszej płyty, bawiła się zarówno bardzo hipsterska młodzież, jak i truskulowcy po trzydziestce.
„Echoes” chyba w największym stopniu
nawiązuje do poprzedniego albumu Łukasza. Jest spokojny i, jak wszystkie utwory
na krążku Red, przepełniony
soczystym, niskim bassem. Jednak to tylko taka mała zmyłka, bo zaraz za nim
kryje się największy hit albumu, „Gucci Dough”, do którego nakręcony został
ładnie zrobiony teledysk, z bardzo ponętną panią w roli głównej. O jego
przebojowości może świadczyć m.in. prawie 200 tysięcy odsłon na YouTube w ciągu
dwóch miesięcy od pojawienia się, co w niezależnym świecie muzycznym znaczy
raczej dużo.
Momentami Kixnare zbliża się coraz bardziej
w stronę uk garage, co słychać najbardziej w „Going Home” oraz moim absolutnym
ulubieńcu płyty - „No More”. To, co najbardziej lubię na tym albumie, to bardzo
charakterystyczny, wyrazisty beat uzupełniony tym ciepłym, pulsującym bassem.
To pierwsze, na co zwróciłam uwagę przy początkowych odsłuchach i co nadal
powoduje moje niekontrolowane ruchy głową, również przy któryś-setnym
odtworzeniu. Bo właśnie Red jest
jedną z tych niewielu płyt, które wciągnęły mnie w swój świat już od pierwszego
razu, a z każdym kolejnym zwiększają tylko moje przywiązanie do siebie. I
jestem pewna, że znajdzie się w mojej czołówce płyt z roku 2013.
„Red Dreams” to kolejny bardzo dobry utwór
z płyty. Rytm zbliżony do przyspieszonego bicia serca, momentami zbaczający w
połamane jungle’owe rejony, został doprawiony energiczną linią melodyczną. Stanowi
bardzo miłe zwieńczenie całego albumu oraz zachęca do ponownego odtworzenia
płyty.
Tak naprawdę płycie brak jakichkolwiek
słabych stron. Każdy utwór jest dobry lub bardzo dobry. Nie można również
zarzucić Kixnare’owi monotonii. Owszem, każdy track ma hipnotyczny bass, lekko
połamany, momentami synkopowany rytm oraz elektroniczne brzmienia, ale za
każdym razem podane w innym melodyjnym sosie.
8
Agnieszka
Strzemieczna
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw wiadomość.