piątek, 26 kwietnia 2013

Jedziemy na ...OFF Festival: Mykki Blanco, Patrick Wolf, Super Girl and Romantic Boys, AlunaGeorge


Wracamy z naszym corocznym działem "jedziemy na festiwal", w tym przypadku OFF Festival. W pierwszej części kilka słów na temat AlunaGeorge, Mykki Blanco, Patricka Wolfa oraz Super Girl and Romantic Boys. Opisuje niezastąpiony Jacek Wiaderny.




Mykki Blanco
 Męska odpowiedź na Azealię Banks, kobiece alter ego Michaela Quattlebauma, reklamowanego jako poeta z Kalifornii&Północnej Karoliny - wszystko to w jednym ciele o dwóch duszach. Na zaproszenie Artura Rojka rymujący Tytus Adrogenicus stawi się na scenie z materiałem zaprezentowanym na zeszłorocznym debiucie - Cosmic Angel: The Illuminati Prince/ss. Choć album nie zgarnął naj-najwyżsiejszych not, narobił szumu nie tylko w genderowym światku Nowego Jorku – zresztą, co ciekawe, magazyn Village Voince określił Mykki mianem Genderninja (kolejny po połówce Die Antwoord ninja w biznesie!)

W rywalizacji o koronę Drag Qeen Bronxu z Cakes Da Killą, Mykki serwuje tropikalną barwę głosu z mizdrzącym się flow podanymi na trapowym bicie – te smażą dla NIEJ gwiazdy undergroundu w rodzaju Brenmara czy Sindena. Nie zdziwiłbym się, gdyby zamiast standardowego „Kojam Pojskie”, Mykki zawstydziła nasze mityczne polskie dziewczyny słowami: „Tak się robi warkocz, bicz!”. Warto wpaść, prawda jest taka, że oprócz słynnej „archetypicznej Słowianki” z teledysku Donatana niewiele z nich plecie je równie dobrze + być może złapiecie w żagle hajp na transrapsy, który nadchodzi wielkimi koturnami.


Patrick Wolf
- Dziadku, a co jeśli w młodości chciałeś poskakać pod sceną z zatkniętym na niej sztandarem wolności seksualnej, nowe The Knife było dla ciebie o jedną płytę za awangardowe, a Mykki Blanco o jeden tips zbyt wyzywająca?

- Wtedy zamiast płynu po goleniu klepałem policzki brokatem i szedłem na Patricka Wolfa.


To karta z przyszłości wielu z nas. Patrick już po raz drugi w tym roku zjawi się w Polsce i jestem przekonany, że znów przyciągnie niemały tłumek: ów multiinstrumentalny samouk z Wysp, o którym ASP mogłaby urządzić panel dyskusyjny pt: „Patrick Wolf: barok czy rokoko?”, ma piekielną charyzmę. Bawił się już w elektronikę, niedawno nagrał Sundark and Riverlight, krążek zawierający akustyczne interpretacje jego najlepszych utworów; na płytach miewa lepsze i gorsze momenty, ale dudy głosu i gigi w jego wykonaniu należą do tych niepowtarzalnych.

Byłem, widziałem, kiedy śpiewa „Tristana”, wszyscy fani jak po dotknięciu magicznej różdżki nagle przemieniają się w Izoldy (przychodzi im to tym łatwiej, że większość z nich to fanki). Wysoce prawdopodobne, że oprócz łzawej liry będzie też sporo tupania.

Super Girl & Romantic Boys
Super Girl & Romatic Boys zobaczymy w Katowicach na jedynym tegorocznym koncercie; skład jeszcze bez płyty, ale już z historią, i to od 1998 roku, więc całkiem dawno. Ale SGRB czas się nie ima i choć na polskie Chromatics za bardzo w swych utworach pędzą, w ich wykonaniu electro rock po tej stronie Odry daje radę; przyobleczeni w kissowskie gwiazdy-rozgwiazdy makijażu i niuromantikową stylistykę stanowią krystaliczny kicz spod znaku NO I CO ŻE KICZ. W czerwcu ma ich wydawać Antena Krzyku, póki co warto zwrócić uwagę na przykurzone single „Spokój” i „Podaj mi rękę swą” – k’zdziwieniu może się okazać, że gdzieś-kiedyś obiły wam się już o uszy.
Frontman grupy, Kostek Usenko wykonuje zaśpiew z dykcją Bartosza Szymoniaka ze Sztywnego Pala Azji, a ich koncerty potrafią nazywać się choćby o tak: „Antykoncepcja czyli seks na szóstkę”, jeszcze jakieś pytania?

AlunaGeorge
AlunaGeorge w tym sezonie wysforowało się na  zwycięski ansambl w kategorii „Najbardziej urocza nazwa zespołu” – George robi muzykę, Aluna śpiewa = AlunaGeorge. Proste? Proste. To duet nowoczesny pełną parą: zamiast oklepanych tropów sikstisowych czy eitisowych szukają inspiracji u wykonawców, którzy jeszcze nie piszą autobiografii i jeszcze nagrywają płyty – choćby u Hudson Mohawke czy Flying Lotusa. Ich genre podbieram od Paula Lestera z Guardiana: popstep.

W sierpniu zaprezentują offowej publiczności kawałki z albumu Body Music, materiału całkowicie hot, bo dopiero z nadchodzącego lipca 2013. Gdyby ich twórczość była bardziej ambitna, pewnie byłaby kiepska. Ponieważ jednak przesadnie ambitna nie jest, na dotychczasowych singlach okazuje się niezwykle przystępna; w odróżnieniu od nastrojowego kambaku R&B na płytach Inc. czy Franka Oceana, AlunaGeorge dokładają swoją cegiełkę z energicznym, wspaniale wyzbytym z kompleksów pazurkiem. Z drugiej strony, póki co, George puszcza Alunę przodem: i u nich zachowała się iskra spod obcasa Sinatry.

Jacek Wiaderny

zdjęcia: materiały prasowe

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw wiadomość.