Przemysław Etamski to polski producent
eksperymentalnej elektroniki. Właśnie wydał swoją trzecią autorską płytę.
I to na pewno nie jest prosta muzyka, nie dla każdego. Etamski tworzy dla świadomego, obdarzonego dość wysublimowanym gustem muzycznym słuchacza, który szuka w muzyce głębi, drugiego dna i jakiejś historii opowiedzianej za pomocą instrumentów. Tym razem usłyszymy o podróżach, niczym w powieściach Lema.
Na krążku znajdziemy raptem siedem utworów.
Za każdym razem po wysłuchaniu siódmego kawałka łapie się na tym, że czekam jeszcze
na kolejne. Ilość utworów pozostawia lekki niedosyt w słuchaczu. Chociaż z
drugiej strony lepiej stworzyć mniej różnorodnych utworów, niż więcej bardzo do
siebie podobnych. Przynajmniej nie można zarzucić Przemkowi, że jest
monotonnie.
Na Lovely
Interstellar Trip odnajdziemy przede wszystkim szereg dźwięków zestawionych
ze sobą w przeróżnej konfiguracji. Jest tajemniczo i intrygująco, a czasami
nieomal baśniowo. Dlaczego aż baśniowo? Otóż jak byłam mała, to mama puszczała
na adapterze, prosto z winyli, bajki takie jak „Czarnoksiężnik z krainy Oz”, w
których tle zawsze pojawiało się podobne spektrum dźwięków, jak na tym krążku.
Dlatego też album ten budzi we mnie same mile skojarzenia.
Etamski inspiruje się kulturą hip-hopową. Możemy
to usłyszeć w utworze „Satellites” oraz zobaczyć w teledysku do „SAMO©”, gdzie
kilku skaterów przemierza na deskorolkach trójmiejskie skwery i place. Ponadto
czuć też około-jazzowe klimaty, jak chociażby saksofon we wspomnianym wcześniej
„Satellites”. Jednakże Przemek nie zamyka się w żadnych obowiązujących ramach.
Motywem wspólnym wszystkich utworów Etamskiego
jest spokój. Żaden z kawałków nie jest nerwowy i nie budzi niepokoju. Tyczy się
to zarówno stworzonych przez niego odgłosów natury („Counting trees”),
kosmicznych dźwięków, rodem z „Pana Kleksa w kosmosie” („Ashes of stars”), a
także już omówionych przeze mnie eksperymentalno - hip-hopowo – jazzowych brzmień
(„Satellites”).
Album Lovely
interstellar trip pozwoli na chwile odpłynąć w świat wyobraźni. Zatracić
się i uciec od realnego, czasem pozbawionego barw świata, do zupełnie innej
rzeczywistości. Bardzo mnie cieszy, że ostatnio coraz częściej nasi rodzimi
twórcy zmierzają w te mniej oczywiste rejony muzyki.
7.5
Agnieszka Strzemieczna
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw wiadomość.