Co mają ze sobą wspólnego projekty Fever Ray,
iamamiwhoami, Grimes czy Bat For Lashes? Proste – za każdym z tych projektów
stoi jedna artystka, a mówiąc jeszcze ściślej – jedna kobieta. Do tego zacnego
grona dołączyła ostatnio kolejna młoda i utalentowana pani, ukrywająca się pod
pseudonimem Sylver Tongue. Chodzi oczywiście o byłą gitarzystkę zespołu Ash –
Charlotte Hatherley. Po odejściu z tego bandu zaczęła wspomagać innych
wykonawców podczas występów live. Co ciekawe, jednym z tych wykonawców jest
(chyba powinienem użyć czasu przeszłego) wspomniana Bat For Lashes. A jeszcze
przed odejściem z Ash Charlotte zaczęła wydawać płyty pod własnym nazwiskiem
(najbardziej znany krążkiem nadal pozostaje The
Deep Blue), i co jeszcze ciekawsze, każdy z tych albumów bije na głowę
dokonania Natashy Khan (moim zdaniem oczywiście). Ale chyba znudziła jej się
indie-pop-rockowa poetyka, więc postanowiła założyć na siebie
elektroniczno-baśniowe szaty z krainy retro. I teraz pytanie, jak się udała ta
metamorfoza?
Pseudonim zaczerpnęła z literatury, mianowicie z
trylogii sci-fi Philipa Pullmana Mroczne
Materie, od postaci Silver Tongue
właśnie. Zmiana literki „i” na „y” dodała jeszcze lekko futurystycznego rysu i
wszystko zaczęło się dopełniać (strona internetowa, stroje i maski czy
teledyski). Ale najciekawszym artystycznym aspektem, przynajmniej z mojej
perspektywy, jest oczywiście muzyka. Nie tylko piosenki na Something Big doskonale oddają ducha zamysłu i kreacji, ale również
są świetne same w sobie. Już ujawniony w maju track „Hook You Up” pokazywał, że
muzyka w żadnym wypadku nie będzie stanowić jedynie dodatku do wielopoziomowego
konceptu. Charlotte znakomicie odnajduje się w otoczeniu syntezatorów i innych
elektronicznych przyrządów. Trochę powyginana rytmika kawałka robi miejsce
jednemu z najlepszych refrenów tego roku. A poza tym urok, czar i elegancja
tego singla zachwyca za każdym razem. Potem przyszedł czas na mniej singlowy
utwór „Creatures”. Tu najważniejszy jest dialog rozchodzących się na wszystkie
strony, mniejszych lub większych motywów. Można dostać zawrotu głowy od całej
tej siatki wirujących dźwięków i trochę przypomina to produkcyjne zabiegi Midnite Vultures, tylko w bardziej
dostojnej manierze. A najlepsze jest to, że to chwyta, działa i nie chce
puścić.
Epkę zamyka inkrustowana błogimi zaśpiewami i
niebiańskimi melodiami eteryczna eightiesowa ballada „Faraway Sun”. W zasadzie
nie trudno dotrzeć do piękna tego utworu – po prostu unosi się w powietrze i
czaruje swoim urokiem. Da się też wyczuć pewną bajkową nastrojowość z
fantastycznych światów wykreowanych przez pisarzy pokroju wspomnianego wyżej
Pullmana. Wydaje się, że nawet jeśli nie jest się fanem czy entuzjastą takiej
literatury, to i tak ukrywająca się w masce bohaterka jest w stanie
zahipnotyzować i zawładnąć umysłem, a może nawet i duszą słuchacza. Ale to jest
ostatni fragment wydawnictwa, a tak jakoś się porobiło, że nie napisałem jak
owy krążek się rozpoczyna („druga zwrotka / bo zawsze chciałem zacząć od
środka”? Nieee!). A rozpoczyna się od nagrania tytułowego, i to od refrenu! (a
nie od zwrotki). Podobno trzeba mieć naprawdę mocarny chorus, żeby zacząć od
niego kawałek. No cóż, „Something Big” nie jest może jakimś radiowym hitem, ale
refren ma zdecydowanie nośny. Ale jeszcze ciekawsze rzeczy dzieją się w
zwrotkach i mostku (wszystkie te puknięcia, szurania, świszczące mikro-motywy,
zwolnienia, drżące i rozwibrowane synthy i relacja między nimi), przez co
struktura piosenki jest niezwykle solidna i interesująca. A zaraz po openerze
leci „Hook You Up”…
Ta krótka epka to jak dla mnie jedno z
najlepszych wydawnictw powoli mijającego roku. Szkoda tylko, że Sylver Tongue
pozostaje w zasadzie niezauważaną i nieznaną postacią na muzycznej scenie.
Liczę, że to się szybko zmieni, i mam nadzieję, że Something Big to tylko zapowiedź czegoś nie dużego, ale wręcz
wielkiego. W 2013 roku wszystko się wyjaśni (jaki 21 grudnia?).
8
Tomasz Skowyra
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw wiadomość.