Choć bywają do siebie bardzo podobne,
nie są specjalnie odkrywcze. Ktoś może o nich powiedzieć „ckliwe” czy nawet
„lamerskie” – nieważne. Ja zwyczajnie lubię proste gitarowe piosenki.
Zespół
Mountain Goats - choć wydaje się być
weteranem tego typu grania – do tej pory jakoś umykał mojej uwadze. Recenzowany
tu album Transcendental Youth jest pierwszym moim zetknięciem z twórczością
amerykańskiego trio. Całkiem fortunnym, warto zaznaczyć.
Płytę
otwiera jedna z najlepszych piosenek - urocza „Amy”. Urzeka swoją prostotą, tak w warstwie muzycznej jak tekstowej.
Jest akustycznie i melodyjnie, energicznie, lecz nie bez nostalgii. Dalej na Transcendental Youth serwowana jest
swoista sinusoida. Melodyjne kawałki (jak „Cry For Judas”, „Harlem Roulette”, „Diaz
Brothers” czy wspomniana „Amy”) niemalże pół-na-pół przeplatają się z
kompozycjami mocno rzewnymi („Lakeside View”, „In Memory Of Satan”).
Brzmieniowo
dominuje, jak już wspomniano, prostota. Słychać, że mamy do czynienia jedynie z
trio – najczęściej gra bowiem gitara akustyczna, bas i perkusja, uzupełniane
czasem przez fortepian. Nie jest to jednak wada, wszak proste kompozycje w połączeniu z charakterystycznym wokalem
Johna Darnielle składają się właśnie na urok Transcendental Youth – albumu, po którego przesłuchaniu mam ochotę
natychmiast chwycić za wiosło i napisać jakąś ciapowatą, naiwną piosenkę o tęsknocie.
7.5
Jakub Sroka
ej, ale recenzja, która nawet słowa nie poświęca poetyckim tekstom Darnielle'a wydaje się być wybrakowana. przecież to one są u niego najważniejsze.
OdpowiedzUsuń