wtorek, 20 listopada 2012

Recenzja: The Mountain Goats "Transcendental Youth" (2012, Merge / Tomlab / Remote Control / Moorworks)


Choć bywają do siebie bardzo podobne, nie są specjalnie odkrywcze. Ktoś może o nich powiedzieć „ckliwe” czy nawet „lamerskie” – nieważne. Ja zwyczajnie lubię proste gitarowe piosenki.







Zespół Mountain Goats -  choć wydaje się być weteranem tego typu grania – do tej pory jakoś umykał mojej uwadze. Recenzowany tu album Transcendental Youth  jest pierwszym moim zetknięciem z twórczością amerykańskiego trio. Całkiem fortunnym, warto zaznaczyć.

Płytę otwiera jedna z najlepszych piosenek - urocza „Amy”. Urzeka swoją prostotą, tak w warstwie muzycznej jak tekstowej. Jest akustycznie i melodyjnie, energicznie, lecz nie bez nostalgii. Dalej na Transcendental Youth serwowana jest swoista sinusoida. Melodyjne kawałki (jak „Cry For Judas”, „Harlem Roulette”, „Diaz Brothers” czy wspomniana „Amy”) niemalże pół-na-pół przeplatają się z kompozycjami mocno rzewnymi („Lakeside View”, „In Memory Of Satan”).

Brzmieniowo dominuje, jak już wspomniano, prostota. Słychać, że mamy do czynienia jedynie z trio – najczęściej gra bowiem gitara akustyczna, bas i perkusja, uzupełniane czasem przez fortepian. Nie jest to jednak wada, wszak proste kompozycje  w połączeniu z charakterystycznym wokalem Johna Darnielle składają się właśnie na urok Transcendental Youth – albumu, po którego przesłuchaniu mam ochotę natychmiast chwycić za wiosło i napisać jakąś ciapowatą, naiwną piosenkę o tęsknocie.

7.5

Jakub Sroka

1 komentarz:

  1. ej, ale recenzja, która nawet słowa nie poświęca poetyckim tekstom Darnielle'a wydaje się być wybrakowana. przecież to one są u niego najważniejsze.

    OdpowiedzUsuń

Zostaw wiadomość.