Zapowiadamy warszawski koncert Fu Manchu.
Ktoś powie, że odgrzewany kotlet; że do Polski przyjeżdżają
ostatnio tak często, że w podwarszawskim Korytowie postawili sobie willę, żeby
wszędzie mieć blisko; że płytę wydali galaktyczne trzy lata temu. Ktoś tak
powie, ale inna osoba mu odpowie: Stary, to Fu Manchu, legenda stonera!
I tej drugiej wersji się trzymajmy, bo Kalifornijczycy to
zespół, który z całą pewnością można podpiąć do łatki „must see”. Dwadzieścia
pięć lat na scenie, setki (a może tysiące) koncertów na koncie i dyskografia
pękająca w szwach od dobrych płyt i licznych singli. Mało? No to kolejna
wiadomość: w składzie udzielał się, i to ładnych pięć lat i cztery płyty, Brant
Bjork – współzałożyciel Kyuss. Fajno?
W ubiegłym roku Fu Manchu odwiedzili Wrocław i tamtejszy
Firlej, by zagrać w całości In Search Of…
Tym razem czas na warszawską Hydrozagadkę i największe przeboje Amerykanów z
płyty The Action Is Go – jest więc na
co czekać. „Evil Eye” jako rozpoczęcie koncertu? Tak, z całą pewnością jest na
co czekać. „All killer, no filler”. Tak będzie w piątek.
Piotr Strzemieczny
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw wiadomość.