czwartek, 2 sierpnia 2012

Recenzja: BNNT - "_ _" (2012, Qulturap)


Gitara bomba i zamaskowane twarze. Poznajcie BNNT - zespół znany z nagłych, brutalnych i  niespodziewanych interwencji dźwiękowych w przestrzeni miejskiej. 












BNNT to dzika dźwiękowa przemoc, która atakuje bez ostrzeżenia, bez wcześniej ustalonych zasad i podpisanych paktów. BNNT to surowa, żrąca forma. Magma, która ledwo co wypłynęła z wulkanu, jeszcze jednak nie zastygając w swojej ostatecznej postaci. Te dźwięki biją, kopią, plują.


Pierwszy raz BNNT zaatakowało mnie w mieście. Z ciężarówki. Gitara bomba, sprzęgi i perkusyjna sieka. Zamaskowani sprawcy zostawili niepokój i posiali dezorientację. Kto tak naprawdę stoi za zamachem? Co mieli do przekazania? W każdym zamachu przecież o coś chodzi.

Grupa terrorystyczna BNNT chce was wyrwać z bezpiecznego letargu codzienności. O ile chłodne mury post-modernistycznych galerii są przewidywalnym, oczywistym środowiskiem dla tego typu akcji, to pobliski rynek z warzywami jest rzeczywiście miejscem odważnym. W tym graniu nie ma zgrywy.


Na album składa się dwanaście szorstkich, ostrych i powyginanych kompozycji. Tytuły nawiązują do nagłówków mówiących o koszmarnych wydarzeniach – ludobójstwie i wojnach, które dla nas – ludzi Zachodu - są zbyt nierealne, by w nie wierzyć czy traktować poważnie. Czy hałas BNNT jest krzykiem, który o tych zdarzeniach przypomina?


Skład zespołu tworzą Konrad Smoleński (gitara bomba) oraz Daniel Szwed (perkusja). Gdybym musiał koniecznie określić gatunkowo muzykę jaką wykonuje BNNT, naprowadziłbym na takie tropy jak no wave, noise (bardziej) post-hardcore (mniej). Do najlepszych momentów albumu należą potwornie przytłaczający riff w „Sieczkarni” skontrastowany delikatnymi dźwiękami dzwonków oraz transowe „Battle Of Kismayo” pełne przesterowanej depresji i wściekłości.


Jeden z najlepszych polskich albumów w tym roku (o ile nie najlepszy). Muzyka BNNT oczyszcza. Doznałem.


9/10


Jakub Lemiszewski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw wiadomość.