Tak naprawdę Audioriver
rozpoczyna się w czwartek, gdzieś koło godziny piętnastej, i trwa do poniedziałku lub, w
wersji optymalnej, do momentu, gdy starczy sił. Gdzie? Na AudioPolu przy
jeziorze. Cel? Umilanie czasu wolnego pomiędzy koncertami. Trochę taki
beach club na miejskiej plaży, gdzie impreza trwa całą dobę - w atmosferze
chilloutu, wspólnej pasji muzycznej, bajkowych kolorów i radosnego
nastroju.
Organizatorem eventu jest poznański kolektyw +RESPIRATOR
założony pod koniec 2009 roku. Młodzi muzycy serwują szeroko pojęte
brzmienia elektroniczne, promują lokalny underground i prezentują
przeróżne form live actów czy setów w klimacie electro, techno czy dub.
Odwołują się do kultury rave, która - kontynuując idee ruchu hipisowskiego
- pragnie jednoczyć ludzi bez względu na wszelkie podziały. Respirator
Team i tym razem wkroczył do Płocka z impetem jak letnia burza. Jest
słońce, luz w sercach, muzyka płynie w eterze.
PIĄTEK
Marcin Czubala
Circus
21:30
Circus
21:30
Występ Marcina Czubali, który dla nas otwierał Audioriver, zebrał pokaźną liczbę
fanów i…nie mógł ich zawieść. Set jednego z lepszych rodzimych
producentów i dj-ów zagwarantował festiwalowiczom idealną rozgrzewkę
przed resztą gwiazd. Czubala zagrał żywiołowo i tanecznie. Nie
spodziewałem się, że już przy pierwszym występie w Płocku będę bawił się
tak dobrze.[Wojtek Irzyk]
Wilkinson
Hybrid Tent
22:00
Hybrid Tent
22:00
Do najlepszych sprinterek nie należę, ale na ten koncert biegłam tak szybko, że niemal pobiłam swój rekord. Pomarudzić lubię, więc trochę za wcześnie na Wilkinsona o 22, ale niech będzie.
Jeśli grasz
tak głośno, że zmarłego podniósłbyś z grobu - fajnie. Jednak w momencie, gdy na
koncertach masz tyle basu, że niemal doprowadza cię to do mdłości, to już
trochę gorzej. Na samym początku zastanawiałam się, czy mój słuch zwariował
dlatego, że nie jest przyzwyczajony do tak silnego basu, czy może z nagłośnieniem jest coś nie tak. Ponadto,
usłyszenie tego, co nawijał MC podczas występu graniczyło z cudem. Oczywiście
żartuję, bo z basem lubię zaszaleć na co dzień i nie mam z tym żadnego
problemu. Niestety, zatyczki do uszu to było obowiązkowe minimum na wszystkich
koncertach w Hybrydzie. Przegięcie, nie do przyjęcia. [Nicoletta Szymańska]
Podczas
piątkowych występów na scenie Hybrid cały czas miała miejsce wzajemna wymiana
MC. Wilkinson miał grać sam, ale że MC Bruno po koncercie naszego polskiego
startera Neverafter czuł niedosyt, to pojawiał
się na scenie jeszcze kilka razy, wspomagając swoimi siłami różnych DJ-ów. Tak
też było w przypadku Wilkinsona. Bez pomocy MC spokojnie dałby radę rozgrzać
tłum do czerwoności, ale z nim występ nabrał jeszcze większej energii. Bruno
został nawet poczęstowany jonitem, przez kilku młodzieńców z widowni, co
sprawiło mu wielką radość. Mocny drum’n’bass nie pozwolił nam na chwilę
odpoczynku. Temperatura, i tak wysoka tego dnia, na Hybrid Tent podniosła się
jeszcze bardziej. Jeszcze do dzisiaj bolą mnie nogi po piątkowej porcji drumów.
[Agnieszka Strzemieczna]
Nicolas Jaar Live In Concert
Main
23:50
Może występ Nicolasa nie był na tegorocznym Audioriver tym najbardziej energicznym, ale z całą pewnością był jednym z najlepszych. Często określenie „live” w rzeczywistości niewiele różni dany występ od „zwykłego” setu ujskiego, jednak w przypadku koncertu Nicolasa miał on bardzo duże znaczenie. Oprócz głównej gwiazdy widzowie mogli podziwiać dwóch muzyków wspomagających Jaara, akompaniując mu przy pomocy siły żywych instrumentów (saksofon, gitara, klawisze). Wszystko to dało niezwykły efekt w postaci ściany przepięknych dźwięków, złożonych z pulsującego basu oraz słodkich melodii wydawanych przez kompanów gwiazdora. [Wojtek Irzyk]
Nicolas Jaar Live In Concert
Main
23:50
Może występ Nicolasa nie był na tegorocznym Audioriver tym najbardziej energicznym, ale z całą pewnością był jednym z najlepszych. Często określenie „live” w rzeczywistości niewiele różni dany występ od „zwykłego” setu ujskiego, jednak w przypadku koncertu Nicolasa miał on bardzo duże znaczenie. Oprócz głównej gwiazdy widzowie mogli podziwiać dwóch muzyków wspomagających Jaara, akompaniując mu przy pomocy siły żywych instrumentów (saksofon, gitara, klawisze). Wszystko to dało niezwykły efekt w postaci ściany przepięknych dźwięków, złożonych z pulsującego basu oraz słodkich melodii wydawanych przez kompanów gwiazdora. [Wojtek Irzyk]
ATOL (Modeselektor +
Marcel Dettmann + Shed)
Circus Tent
00:00
Circus Tent
00:00
W 1995 Surgeon wydał na vinylu kawałek „Atol” i w gruncie rzeczy to zwróciło moją uwagę na nazwę projektu, o którym dowiedziałam się miesiąc przed ubiegłorocznym Meltem. ATOL czyli według mnie czwórka mistrzów Modeselektor +Marcel Dettman + Shed był pewniakiem. Każdy inny, ale jeden lepszy od drugiego. Mój numer dwa, zaznaczony dużym wykrzyknikiem na „trasie jazdy” Audioriver. Było dobrze, ale spodziewałam się bardziej wyszukanych, nieco surowszych brzmień. Może dlatego, że gdy słyszę o artystach z wytwórni CLR, to w głowie z miejsca snuję wyobrażenia na tematy techno-abstrakcyjno- narkotyczne. Nie, nie tym razem. Czapka z głowy to może mi spadła, ale z butów nie wyleciałam. Mocna czwórka bez plusa. [Nicoletta Szymańska]
S.P.Y. Feat MC Lowqui:
Hybrid
01:00
Drum’n’bass z Brazylii nie zawsze prezentuje się w tak lekki i przyjemny sposób, jak np. Dj Marky. Potrafi być brudny, techniczny, mocny i wyzuty z jakichkolwiek uczuć. I tak też właśnie zagrał w piątek S.P.Y. Bawiąc się na milionach ton piasku poczułam się jak na początku mojej przygody z drum’n’bassem wiele lat temu. MC Lowqui, uradowany płocką publiką, zeskoczył ze sceny w celu poprzybijania piątek co poniektórym fanom dnb stojącym przy barierkach, a także studził temperaturę polewając nas wodą (wódą?) ze szklanki. I cieszył się jak dziecko, gdy udawało mu się mówić tak trudne polskie zwroty jak „jak się masz” albo „Polska”. No cóż, ciężka jest praca takiego emce.
Cały piątek w Hybrid Tent był na równie
rewelacyjnym poziomie muzycznym jak pierwsze edycje Audioriver! Dzięki takim
koncertom wiem, że za rok muszę być w Płocku na sto procent. [Agnieszka Strzemieczna]
Röyksopp
Main Stage
01:10
Duet Röyksopp należał do tych artystów, których obowiązkowo musiałam posłuchać na żywo. Lubię te wszystkie skandynawskie pipczenia w klimatach trip-hopu, ambientu i downtempo . Tym bardziej stałam jak wryta, gdy pobrzmiewały ze sceny znajome, ale zmodernizowane i świeże utwory Norwegów. Wielkim hitem okazała się wersja „This Must Be It”, która nie tylko mnie powaliła na kolana. Całość była wielkim zaskoczeniem, a o żadnych smętnych plumkaniach czy pipczeniach nie było mowy. Oczywiście nie mogło zabraknąć takiego klasyka jak „What Else Is There?”. Naprawdę miłe doświadczenie, kojące brzmienie, w sam raz na tę chwilę, kiedy twój puls i tętno muszą zwolnić, by dotrwać do rana. [Nicoletta Szymańska]
Norwegom
udało się zgromadzić pod główną sceną i na płockiej skarpie niezwykłe tłumy
słuchaczy, którzy wydawali się być niezwykle zadowolonymi z występu. Pamiętając
dość nudny koncert Royksopp z krakowskiego Selectora, spoecjalnie nie
nastawiałem się na wielkie wydarzenie. Jednak za bardzo lubię muzykę tego duetu,
aby nie posłuchać jej choć przez chwilę. Ta „chwila” zamieniła się w godzinę
szaleństw pod sceną. Głównie dlatego, że chłopaki zaserwowały nam świetne
taneczne widowisko, złożone wyłącznie ze swoich własnych kawałków, jednak w
wersjach, których nie usłyszymy na ich płytach. Tempo było mocno przyśpieszone,
a bas wydobywający się z głośników dużo mocniejszy. Pomimo sceptycznych
komentarzy, jakie udało mi się usłyszeć na temat tego koncertu, uważam go za
jeden z najlepszych, jakie udało mi się zobaczyć i usłyszeć w tym roku w
Płocku. [Wojtek Irzyk]
Nathan Fake live
Wide Stage
02:00
Wide Stage
02:00
Koncert Nathana Fake’a długo pozostanie w mojej pamięci.
Prawdziwa klasa sama w sobie. Magiczne momenty niepohamowanego tańca na
skarpie, gdy dłonie są otwarte, a oczy zamknięte. Bardzo cenię sobie takie
chwile, gdy miejsce i czas zdają się nie mieć większego znaczenia. Piękna
muzyka, która została wyrwana z moich objęć zbyt szybko. „Outhouse” to jeden z tych kawałków, który dwa
miesiące temu powrócił do mnie niczym bumerang. A zresztą, taka kombinacja nut
jak A, C#min, F, Bb, to dla mnie połączenie idealne. Ciemne, nastrojowe
brzmienie, które pochłania i wciąga cię jakąś tajemniczą siłą, której nie
sposób opisać. Taki był właśnie występ na żywo Nathana, który zaprezentował
zupełnie inny wymiar muzyki elektronicznej. Jakiś niesamowity trans, hipnoza
wszystkich ludzi. Pamiętam, że gdy tańczyłam, przez większość czasu miałam
zamknięte oczy. Gdy je nagle otworzyłam, ujrzałam tysiące osób wirujących - tak
jak ja - w objęciach płynących i przeszywających dźwięków. To było ciekawe
doświadczenie. [Nicoletta Szymańska]
Ronie Size Feat MC Dynamite:
Hybrid
02:00
W momencie, gdy zaczął grać, straszne tłumy wbiły się pod namiot. Nie wiem skąd ta sława Roniego także wśród groźnie wyglądających, umięśnionych panów z ogolonymi głowami, ale lekko mnie to przeraziło i zamiast pod sceną, spędziłam koncert poza namiotem na skarpie. Ronie grał bardzo szybko, ledwo zaczął się rozkręcać z jednym utworem, a przechodził już w następny. Nawet gdzieś w tym wszystkim przewinął się Dj Marky z „L-K”, który rok temu zagrał sam autor. Roniemu chyba też się podobało w Płocku, bo uśmiech nie schodził mu z twarzy. Zaś MC Dynamite swoim głosem, ozdabiał set niczym wisienka na torcie! [Agnieszka Strzemieczna]
W momencie, gdy zaczął grać, straszne tłumy wbiły się pod namiot. Nie wiem skąd ta sława Roniego także wśród groźnie wyglądających, umięśnionych panów z ogolonymi głowami, ale lekko mnie to przeraziło i zamiast pod sceną, spędziłam koncert poza namiotem na skarpie. Ronie grał bardzo szybko, ledwo zaczął się rozkręcać z jednym utworem, a przechodził już w następny. Nawet gdzieś w tym wszystkim przewinął się Dj Marky z „L-K”, który rok temu zagrał sam autor. Roniemu chyba też się podobało w Płocku, bo uśmiech nie schodził mu z twarzy. Zaś MC Dynamite swoim głosem, ozdabiał set niczym wisienka na torcie! [Agnieszka Strzemieczna]
Modeselektor
Main
02:30
Po świetnych zeszłorocznych występach, duet Modeselektor wrócił do Polski. Tym razem Niemcy zbudowali swój występ na materiale z krążka Monkeytown. W piątek mogliśmy usłyszeć między innymi takie kawałki jak "Evil Twin", "Berlin" czy "Grillwalker". Jak zwykle Modeselektor obdarzyli zebranych fanów morzem niezwykłych zbasowanych, taneczncyh dźwięków. Kontakt z publicznością jest na ich występach nie mniej ważny niż sama muzyka. Pomimo tego, iż występ udał się znakomicie, nie powalił mnie na kolana. Dużo lepiej bawiłem się na ich zeszłorocznym koncercie w Katowicach. W Płocku byliśmy świadkami występu „live”, natomiast wtedy był to dużo bardziej energiczny i ciekawszy set dj-ski. Tak czy inaczej, był to jeden z najlepszych rozdziałów tego wieczoru. [Wojtek Irzyk]
Goldie
Hybrid
03:00
Bardzo fajny set, czym byłam bardzo zdziwiona, bo wypadł dużo lepiej niż na ubiegłorocznym koncercie w 1500m2. Przez część występu towarzyszył mu MC Dynamite, potem MC Bruno. Ogólnie dużo się działo na scenie podczas nocy z piątku na sobotę. Publika szalała, co Goldiemu musiało się bardzo podobać. W końcu szczerzył swoje złote zęby przez większość czasu. [Agnieszka Strzemieczna]
Black Sun Empire:
Hybrid
04:00
04:00
Jadąc do Płocka miałam dziwne przekonanie,
że tegoroczny line-up pozostawia wiele do życzenia. Zwłaszcza gdy weźmie się
pod uwagę wykonawców d’n’b. To, że jechałam w wielkim błędzie, udowodnił już
pierwszy dzień. Gdybym nie dotarła na Audioriver, ominąłby mnie chyba najlepszy
koncert drumowy od lat.
Rene Verdult z Black Sun Empire pokazał
klasę grając energetyczny techstepowy set aż do wschodu słońca. Nadal pełny
namiot Hybrid tętnił życiem. Tłum wyciskał z siebie ostatnie poty wykonując
dzikie pląsy do mocnego, synkopowego beatu. Nie da się tego opisać, ale chyba
tak właśnie powinien wyglądać dobry set. Kooperacja DJ-a z publicznością jest
niezbędna w tego typu wydarzeniach, a było widać, że bawi się on równie dobrze
jak my. [Agnieszka Strzemieczna]
SOBOTA
Tommy Four Seven
Circus
23:30
Na ten koncert czekałam od czwartku i dosłownie z zegarkiem w ręku odmierzałam czas. Słowa tego nie opiszą, bo to była prawdziwa petarda od początku do samego końca. Nie mogę powiedzieć, że z minuty na minutę dźwięk stawał się coraz silniejszy, bo przecież cały czas był masywny i porywający. Massive Attack w wersji techno. Powolne wejście i nagłe uderzenie muzycznej ściany dźwięku rozsadziło Circusa i zmiotło z powierzchni ziemi mój mały namiot, który stał nieopodal tej sceny. To było do przewidzenia, tak jak ubiegłoroczny występ Chrisa Liebinga. CLR znowu pokazało najwyższy poziom , a VJ Jago zapewnił rewelacyjne wizualizacje. Całość przeszła moje najśmielsze oczekiwania. Jest jedno ale: T47, który jest prawdziwym kotem, powinien wystąpić na Main Stage! [Nicoletta Szymańska]
Circus
23:30
Na ten koncert czekałam od czwartku i dosłownie z zegarkiem w ręku odmierzałam czas. Słowa tego nie opiszą, bo to była prawdziwa petarda od początku do samego końca. Nie mogę powiedzieć, że z minuty na minutę dźwięk stawał się coraz silniejszy, bo przecież cały czas był masywny i porywający. Massive Attack w wersji techno. Powolne wejście i nagłe uderzenie muzycznej ściany dźwięku rozsadziło Circusa i zmiotło z powierzchni ziemi mój mały namiot, który stał nieopodal tej sceny. To było do przewidzenia, tak jak ubiegłoroczny występ Chrisa Liebinga. CLR znowu pokazało najwyższy poziom , a VJ Jago zapewnił rewelacyjne wizualizacje. Całość przeszła moje najśmielsze oczekiwania. Jest jedno ale: T47, który jest prawdziwym kotem, powinien wystąpić na Main Stage! [Nicoletta Szymańska]
Danger live
Hybrid
00:00
Niestety nie potrafiłam być w dwóch miejscach jednocześnie, a szkoda. Tommy Four Seven vs Danger?! Panie organizatorze, to był błąd. Zostałam siłą wyciągnięta z Circusa. Marudziłam, bo na płytach brzmiał średnio, ale na żywo niewyobrażalna moc. Co to był na występ… Dzikie, wściekłe brzmienie + czerwono- niebieskie światła = ogień piekielny. Dla wielu osób, z którymi rozmawiałam, Danger wygrał w tym roku i to jest pewne. Człowiek w masce wyłonił się z mroku, zagrał cholernie dobrze i po wszystkim zmył się po angielsku we mgle. Kupuję to. Zabawa taka, że klękajcie narody. [Nicoletta Szymańska]
SebastiAn
i Kavinsky
Hybrid
01:00 oraz 02:30
Występem tych dwóch panów nie podniecałem się tak jak by to miało miejsce dwa czy trzy lata temu. Dziś odcinają już oni chyba kupony od okresu największej sławy, jaki wytwórnia Ed Banger święciła parę lat temu. SebastiAn gra to samo co grał w 2007 roku, a Kavinsky leci na sławie, jaką mu zapewnił utwór „Nightcall”, który znalazł się na ścieżce dźwiękowej do filmu Drive. Nie zmienia to jednak faktu, iż jednym z powodów, dla których pojechałem na tegoroczny Audioriver był właśnie występy tej pary. [Wojtek Irzyk]
Hybrid
01:00 oraz 02:30
Występem tych dwóch panów nie podniecałem się tak jak by to miało miejsce dwa czy trzy lata temu. Dziś odcinają już oni chyba kupony od okresu największej sławy, jaki wytwórnia Ed Banger święciła parę lat temu. SebastiAn gra to samo co grał w 2007 roku, a Kavinsky leci na sławie, jaką mu zapewnił utwór „Nightcall”, który znalazł się na ścieżce dźwiękowej do filmu Drive. Nie zmienia to jednak faktu, iż jednym z powodów, dla których pojechałem na tegoroczny Audioriver był właśnie występy tej pary. [Wojtek Irzyk]
Enter Shikari
Main
02:30
Myslę, że nie tylko dla mnie ich obecność
na Audioriver była lekkim zaskoczeniem. Co prawda dwa lata temu grał zespół o
podobnym profilu – Hadouken - jednak Enter Shikari raczej wywodził się z
bardziej rockowych niż elektronicznych klimatów. Ale że chłopaki nagrały w tym
roku nową płytę, w której przechodzą dość intymny romans z drum’n’bassem i
dubstepem, to jak mogłoby ich zabraknąć na Płockim festiwalu? Sobotni koncert
był przede wszystkim promocją ich nowego albumu, więc pojawiło się m.in.
„Ghandi Mate, Ghandi” oraz inne nowe produkcje. Niestety na starsze hity nie
starczyło już czasu. Co prawda pojawiło się „Juggernauts” i „Mothership”, ale
na „Sorry You’re Not A Winner” już niestety nie można było liczyć. Przez scenę
przewinął się również dobrze nam znany MC Bruno, który wsparł Enter Shikari
swoim głosem do kolejnej drum’n’bassowej wariacji na temat rocka.
Mimo że muzycznie nie do końca było tak,
jakbym się tego spodziewała, koncert był udany i chociażby dla samego
scenicznego wariactwa wart zobaczenia. [Agnieszka
Strzemieczna]
Nymfo:
Main
03:30
W normalnych warunkach godzina czwarta nad ranem oznacza koniec imprezy. Audioriver rządzi się jednak swoimi prawami, co potwierdził Nymfo i świetnie bawiąca się publiczność na jego secie. Holender zaserwował ogromną dawkę techstepu. Tańca było co nie miara, a wszystko to przez bite półtorej godziny. Gdy kończył, było już jasno, a festiwalowicze witali nowy dzień z drumami w uszach. [Agnieszka Strzemieczna]
03:30
W normalnych warunkach godzina czwarta nad ranem oznacza koniec imprezy. Audioriver rządzi się jednak swoimi prawami, co potwierdził Nymfo i świetnie bawiąca się publiczność na jego secie. Holender zaserwował ogromną dawkę techstepu. Tańca było co nie miara, a wszystko to przez bite półtorej godziny. Gdy kończył, było już jasno, a festiwalowicze witali nowy dzień z drumami w uszach. [Agnieszka Strzemieczna]
Anja Schneider (zastępstwo za Maceo Plex)
Circus
05:00-07:00
Gdyby tak zaczynał się każdy mój poranek, to daję słowo, że
mogłabym wstawać chwilkę po 5 codziennie. Z drugiej strony było tak dobrze, że
występ Anji z powodzeniem mógłby też rozpocząć Audioriver 2012. Taka niepozorna
Anja Schneider, a jej set na pewno przerósł Anję Rubik, która do najniższych
nie należy. Było pięknie. Lekko,
delikatnie i rześko. Cudowna atmosfera na zakończenie festiwalu. Mimo późnej
pory uśmiech Anji nie znikał z twarzy, a zdawał się promieniować na wszystkie
strony. Magiczna chwila, która trwała godzinę dłużej niż przewidywał plan. [Nicoletta Szymańska]
Agnieszka Strzemieczna, Nicoletta Szymańska, Wojtek Irzyk
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw wiadomość.