czwartek, 19 lipca 2012

Jedziemy na festiwal: The Wedding Present gra "Seamonsters" (OFF Festival)

Dziewięć albumów i dwadzieścia siedem lat na scenie. Koncert The Wedding Present jawi się jako jeden z ważniejszych na tegorocznym OFF Festivalu.







A jeśli doda się do tego jeszcze fakt, że band z Leeds będzie grał w całości swoją najlepszą i najważniejszą płytę  Seamonsters, to jakiekolwiek wahania nad sensem wyjazdu wydają się być zbyteczne. Mało jest zespołów, które prezentują klasyczny indie rock na tak wysokim poziomie przez tak długi okres czasu. The Weddig Present zalicza się do tej wąskiej grupy.

Zaczęło się od „Go Out and Get ’Em, Boy", pierwszego singla Anglików, który pozwolił im zaistnieć w muzycznym świecie. Potem przyszedł czas na sesję u Peela i debiutancki album George Best.


Best Bestem, ale w Katowicach usłyszymy Seamosters. Płytę dużo mroczniejszą i bardziej hałaśliwą od Bizarro i debiutu. Steve Albini, który zajął się albumem, stanął na wysokości zadania i do dziś dzień Seamonsters stanowi jeden z ważniejszych wpisów w jego producenckim CV.



Płyta, która była po brzegi wypełniona przysłowiowymi „indie-bangerami”, nie mogła i nie może nikogo zawieść. Pierwotna wersja zawierała dziesięć utworów. W 2001 roku, dziesięć lat po premierze, do reedycji dodano kolejnych osiem pozycji. Wszystkim miłośnikom przesterowanych i piszczących gitar „Lovenest” jawiło się jako jeden z ciekawszych kawałków wydanych w 1991 roku (motyw od 2:14 do – plus minus -  3:00, chociażby). „Corduroy” natomiast pobrzmiewa niczym echo w twórczości większości brytyjskich indierockowych zespołów.




Kluczem do sukcesu The Wedding Present zawsze był jednak śpiew i głos Davida Gedge’a – ten jakby od niechcenia wokal, który ubierał teksty pełne ekshibicjonistycznych myśli i wynurzeń. Bo liryki Anglików, choć wypełnione pesymizmem i sarkazmem, zawsze w większości dotyczyły spraw uczuciowych. Na Seamonsters tego jeszcze nie było tak czytelnie widać, ale na ostatnich albumach, w tym na Valentinie – już jak najbardziej tak. Na ostatniej płycie Gedge prezentował już najlepszy depresyjny poziom.

Usłyszeć Seamonsters na żywo – bezcenne. Dlatego warto zarezerwować sobie czas w sobotę o godzinie 20:45. Scena Leśna będzie odpowiednim miejscem do wysłuchiwania tych smutnych, lecz prawdziwych, ubranych w ironię i doświadczenia życiowe tekstów.

Piotr Strzemieczny

Przeczytaj recenzję...The Wedding Present - Valentina

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw wiadomość.