czwartek, 26 lipca 2012

Jedziemy na festiwal: Crab Invasion (OFF Festival)

Kraby to zespół, który wymiata od pierwszej demówki. Niektórzy nawet twierdzą, że na demówce się skończyli, a późniejsze studyjne nagrania stanowią profanację ich wczesnej, garażowej tożsamości. Czego by nie napisać, ziomki są na wnoszącej fali.









Zaczynali w 2009 roku wspomnianą we wstępie demówką, która urzekała bezpretensjonalnym, luzackim, bardzo sprawnym kompozytorsko podejściem do modestmouse'owskich i pavementowskich inspiracji. Rok później, jakby to ujął Chada, „dojebali do pieca” bardzo udanym Extend Your Life. Udanym tak bardzo, że napisał o niej nie tylko WAFP, ale też Porcys. Trochę chłopaki pojeździli poza Lublin - a to wpadli do Warszawy (razy dwa), a to zagrali w Irlandii i odszedł ich perkusista numer dwa.


Po prawie dwóch latach milczenia, podczas których przypomnieli o sobie tylko raz wypuszczonymi w sieć dwoma utworami („Lesson One” i „Margin Of Order”) wrócili do gry na dobre. Po krótkim epizodzie współpracy z Philem Collinsem (patrz – teledysk poniżej), rozbudowaniu składu o gitarzysto-klawiszowca, który nie tylko z ksywy (ale i z japy) przypomina samego Hugha Granta i usadowieniu za garami „plażowego Tomiego”, zaczyna się robić poważnie. Open’er, Męskie Granie, OFF... Już nie tylko Borys Dejnarowicz mówi, że to najlepsza ekipa bez LP. Panowie są bardzo dobrej formie i noszą koszulki z niemodnymi zespołami. Warto zobaczyć na żywo.




Mateusz Romanoski


1 komentarz:

  1. Całe szczęście, że nie dla wszystkich Dejnarowicz jest wyrocznią. ;) Ich muzyka brzmi jak wyrwana z kolejnej dla firmy odzieżowej na R.

    OdpowiedzUsuń

Zostaw wiadomość.