Relacja z pierwszej części Halfway
Festivalu.
Białystok, „niemal koniec świata” – ten stereotyp o „mieście Wschodu” jako miejscu odległym, puszczą zarośniętym i dzikim próbuje nieśmiało przełamać nowy festiwal na polskiej mapie koncertowej – Halfway Festival. W pierwszej jego odsłonie pod nazwą Songwriting Op!Era Festival wydarzyło się wiele dobrego. Ci, którzy zdobyli się na przybycie w tak niezbyt komfortowym terminie, na pewno nie żałują. W sali filharmonii można było usłyszeć „co komu w duszy gra”. Ponadto było przy tym przepięknie (świetna aranżacja oświetlenia), nietuzinkowo, różnorodnie i…aż nazbyt kameralnie, chciałoby się rzec – hipstersko…
Pierwszym dniem festiwalowym zawładnęła
Alina Orlova. Koncerty przeszywające umysł, ciało i duszę
zdarzają się jednak niezmiernie rzadko. Do takich należy
niewątpliwie białostocki występ młodziutkiej, utalentowanej,
skromnej i pięknej Litwinki. Muzyka Aliny – pisana miłością
„słoneczną”- niosącą nadzieję i „księżycową” -
nostalgiczną, wyobrażoną (Tas mėnulis taip toli?) – ujęła swą
emocją. To było zdarzenie magiczne.
Następnie na scenie pojawił się Martin Hall – intrygujący awangardzista o image’u dandysa. Wraz ze swoją instrumentalną, równie jak on niekonwencjonalną, świtą stworzył występ zupełnie odmienny od wszystkiego, co udało mi się do tej pory na koncertach słyszeć i widzieć. Występ zatem godny podziwu, mistrzowski.
Pozytywnym, wbrew moim oczekiwaniom, akcentem okazał się być koncert Людзі на балоце (Ludzie z bagien). Białoruskiemu pieśniarzowi, który stoi za całym tym przedsięwzięciem, w duszy gra melodia wolności. Zespół założony przez anarchistę wypadł bardzo przekonująco.
I drugi dzień festiwalu. Po koncertach
Low Roar i Sébastiena Schullera jeden ze słuchaczy zapytał ponoć
prowadzącą „Czy jesteśmy już w kosmosie?” Pytanie, zdaje się,
jak najbardziej trafne, bo tak aura występów, jak i sama muzyka
usłyszana „na żywo”, zawierały w sobie pierwiastek
niezwykłości, czegoś ponad sferycznego. Songwriterska „muzyka
duszy” nie mogła jednak zabrzmieć inaczej, nieprawdaż? Być może
podczas koncertu The Mountain Goats, na którym nie miałam już
sposobności zostać, widownia z miękkich siedzeń odleciała w
emocjonalny kosmos. A były ku temu zadatki, gdyż wedle zapowiedzi
organizatorów, miał to być najważniejszy festiwalowy koncert.
Halfway Festival ma ogromny potencjał
do tego, by stać się wizytówką miasta na skalę co najmniej
ogólnokrajową. Szkoda byłoby go zaprzepaścić. Niech jedną z
rekomendacji festiwalu będzie bardzo pozytywne zdanie, jakie
Sébastien Schuller wyniósł z pobytu na Podlasiu. Francuski muzyk
do Polski zawitał po raz pierwszy, polubił Białystok i postanowił
swoje odwiedziny w Polsce jeszcze trochę przedłużyć. Warto
zatem zarezerwować sobie wolny czas na Op!Era Folk Festival, który
odbędzie się już na przełomie czerwca i lipca. Znaczącym
wydarzeniem drugiej części festiwalu będzie niewątpliwie pierwszy
w Polsce koncert Wovenhand pod wodzą legendarnego Davida Eugene’a
Edwardsa.
Katarzyna Skierkowska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw wiadomość.