czwartek, 21 czerwca 2012

Recenzja: Odaibe - "Sechua Liaan EP" (2012, InnerGun)

W mroczny świat Sechua Liaan wprowadza wszystkich Odaibe.












Odaibe to solowy projekt Bartka Szlachcica - grafika i producenta pochodzącego z Wrocławia. Był on także perkusistą noise’owego zespołu oraz VJ-em, a swoje eksperymenty, zarówno muzyczne, jak i wizualne, prezentował
 w Polsce, Czechach, Włoszech, Anglii, Hiszpanii i Australii.

Sechua Liaan to genialne połączenie elektronicznego, syntezatorowego brzmienia z ciężkim beatem oraz organicznymi dźwiękami, zaczerpniętymi wprost z natury.

…jest zupełnie ciemno; nic nie widać. Mogę polegać jedynie na swoim słuchu… To coś jakby koszmar senny, ciemna, zamknięta piwnica i tylko jakieś dziwne, straszne dźwięki w tle. Coś jakby drapanie, jakby ktoś tam był... i jakby był coraz bliżej…
„Tonie w kawie”

Można by to uznać za początek mrocznego filmu, a tak naprawdę to jedynie muzyka, która wydobywa się z głośników po włożeniu do odtwarzacza krążka Sechua Liaan. Nowy album Odaibe byłby świetną ścieżką dźwiękową do dobrego thrillera. Jest pełen niepokoju, przez cały czas trzyma w napięciu. Dużo w nim odgłosów, które kojarzą się bardziej z ciemnym lasem niż tak popularnymi ostatnio muzycznymi odchyłami w stronę słonecznej plaży.

Epka składa się z pięciu utworów utrzymanych w ciężkim down-tempowym brzmieniu. Tu główne skrzypce grają odgłosy imitujące kapiącą wodę, skrzypienie, jęki i różnego rodzaju szumy. Beat schodzi na drugi plan, stanowiąc jedynie rusztowanie historii opowiadanych w kolejnych utworach.
Ciężko jest się nie poddać klimatowi panującymi wewnątrz płyty. Czasami naprawdę mogą przejść ciarki po plecach. Nie polecam słuchać samemu przed snem, no chyba że szukacie mocnych wrażeń.
Jednak nie wszystkie kawałki są takie same. Czwarty utwór na płycie – „Cigarette papers in foam” - mimo zawartości odrobiny niepokoju, różni się od reszty albumu. To taki minimal house’owy rodzynek na płycie. Fajnie, bo widać, że Bartek Szlachcic nie zamyka się w jednej konwencji. Jest elastyczny i na pewno niekonwencjonalny. Eksperymentuje z brzmieniami i dobrze mu to wychodzi.

…tym razem las. Słyszę tylko szum drzew i przyspieszone bicie serca. Znów nic nie widać. Nie wiem gdzie jestem. Coś skrzypi w tle. Może jakaś gałąź na wietrze? Drzewa głośno szumią… Coś się porusza… Tak jakby lis przemykał pomiędzy krzakami… Ostrożnie stawiam stopy na miękkiej ściółce lasu. Coś się dzieje…
„Danu”

Zdecydowanie polecam wam przynajmniej raz przesłuchać tę EPkę z zamkniętymi oczami. Jestem przekonana, że wasza wyobraźnia od razu zacznie działać. To naprawdę niezwykle ciekawe doświadczenie.

Każdy utwór to osobna, niedopowiedziana historia, która swoje zakończenie może znaleźć jedynie w umyśle słuchacza.

8/10

Agnieszka Strzemiecza



Kup płytę

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw wiadomość.