poniedziałek, 14 maja 2012

Recenzja: AU - "Both Lights" (2012, Leaf / Hometapes)

Trzeci długogrający album AU może robić wrażenie.










Freak-folkowcy z Portland przysmażyli naprawdę kawał dobrej muzyki. To co prawda nie powinno dziwić, bo kto jak kto, ale AU zawsze mieli smykałkę do nośnych i chwytliwych kawałków. Both Lights to kolejne potwierdzenie tego ogromnego talentu.

Już może nie aż tak bardzo w stylu Animal Collective, do których Luke Wyland i Dana Valatka tak często bywają porównywani, ale np. otwierające album „Epic” może budzić skojarzenia z Battles. Tytuł zresztą w sposób idealny oddaje to, co się pod nim kryje. Solowe bębny, nieregularna perkusja i mocno chaotyczna gra trąbki w wykonaniu Colina Stetsona. Budowany stopniowo nastrój pokazuje prawdziwe oblicze AU. Szybie tempo i dreampopowe „rozmycie brzmieniowe” charakteryzują „Get Alive” – kawałek może nie rewelacyjny, ale poziomowo dający radę. Ciekawe „OJ” i rewelacyjne, mega-taneczne „Solid Gold” poprzedzają dwa „cichacze”. I o ile zbudowany na monumentalnie brzmiącym, melancholijnym wręcz fortepianie  „The Veil” stanowi jeden z trzech najlepszych utworów na Both Lights, tak „Crazy Idol” przez ¾ trwania jawi się jako ta najgorsza kompozycja. Śpiew męczy, otumania i nudzi. Dopiero rosnące pod koniec natężenie hałasu próbuje ratować sytuację. Trochę jednak za późno. To samo można powiedzieć o  nijakim „Today/Tonight”, który można by było upchnąć jako odrzut ze Spirit They’re Gone, Spirit They’ve Vanished, nagrany na dodatek akurat gdy chłopacy z AU byli na niesamowitym kacu, w studio wyłączyli prąd, a w butelkach skończyła się już woda.

Końcówka płyty to jednak pozycje bardzo mocne i pewne. „Why I Must” można traktować jako „albumowy banger” i totalny „bonkers”. Takiej kakofonii i nagromadzenia dźwięków Amerykanie nie wymyślili nawet w „Epic”, zamykając tym samym energiczną część Both Lights. Ostatnie bowiem trzy utwory to nadal dobra szkoła Animal Collective. „Go Slow” pachnie mistycyzmem i niesamowitą przestrzenią kompozycyjną. Na bazie melodii „OldFriend” łatwo sobie wyobrazić unoszące się na wietrze delikatne piórko. Tym piórkiem w utworze jest wzruszający wokal Sarah Winchester.

AU przygotowali płytę różnorodną i, co za tym idzie, ciekawą. Jak zwykle są plusy i minusy, ale Both Lights posiada więcej tych cech pozytywnych. Warto posłuchać tego albumu, naprawdę warto.  

7/10

Piotr Strzemieczny




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw wiadomość.