środa, 18 kwietnia 2012

Relacja: The Blue Angel Lounge w Kosmos Kosmos

Relacja z warszawskiego koncertu The Blue Angel Lounge w Kosmos Kosmos. Support zapewniali The Phantoms.

W gigowej polecajce spodziewałem się Berlina w Warszawie i dostałem Berlin w Warszawie.

Wieczór 14.04 otworzyli The Phantoms. Jak mówi ich bio: „debiutanci roku 2011 wg Aktivista i HIRO”. Są tak bardzo vintage (muzycznie) i tak bardzo indie 2.0 (image'owo), jak tylko można być żyjąc w drugiej dekadzie XXI wieku. Albo tak vintage (image'owo) i tak indie 2.0 (muzycznie)... Terminy mi się powoli mylą. Niezależnie od tego, jak bardzo nie załapałem się na fenomen The Phantoms, na swoim muzycznym poletku radzą sobie bardzo przyzwoicie. W wersji live o wiele ładniej niż w nagraniach z bandcampa. Jeśli ktoś w stolicy ma szansę brzmieć bardziej shadowsowo od The Shadows, obstawiałbym właśnie ten skład.
 
The Blue Angel Lounge to zespół, o którym napisałbym więcej, gdybym tylko wyczarował setlistę i znał się lepiej na tym, co ze swojej twórczości wyłuskali na potrzeby warszawskiego gigu. Tak to napiszę tylko tyle, że pod względem zgrania, brzmienia, ecetera, ecetera, to w lidze shoegaze'owo-garażowej właściwie liga światowa. Szkoda tylko, że pan zajmujący się nagłośnieniem i oświetleniem w Kosmosie Kosmosie nie umie wyłączać światełek, kiedy muzycy o to ładnie proszą (jak podczas bisów). No i fajnie, że zagrali "Caught Crow”, jedyną ich piosenkę, którą rozpoznaję od pierwszych dźwięków. Wróćcie kiedyś, to będę już znał (a nawet śpiewał) więcej...

Mateusz Romanoski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw wiadomość.