wtorek, 20 marca 2012

"Marzyliśmy o Brytyjczykach!" - wywiad z Maćkiem Turskim (Vintage INDIE Party)

Z Maćkiem Turskim, współzałożycielem Vintage INDIE Party, rozmawiamy o imprezie. Z tym, że to nie byle jaka okazja, bo VIP obchodzić będzie w najbliższą sobotę drugie urodziny! Polecamy - lekturę i imprezę.








Piotr Strzemieczny: Organizujecie naprawdę dobre imprezy, na które zapraszaliście i czołówkę polskich muzyków (Wandachowicz), i zespoły raczkujące. Na wasze drugie urodziny zaprosiliście The Futureheads. Co prawda to DJ set, ale jednak, nazwa ogromna i dużo robi.

Maciek Turski: Zobaczymy (śmiech) Wiesz, nam bardzo zależało, by kiedyś na naszą imprezę zaprosić któregoś z czołówych przedstawicieli brytyjskiej sceny. Drugie urodziny to dobry moment.

Ciężko jest zorganizować takich muzyków?

Polskich? Bardzo łatwo, co jest przejawem wady naszego rynku. Prawda jest taka, że dostajemy sporo zgłoszeń. Zespoły nie mają gdzie grać, zwłaszcza w weekendy. Szczerze powiedziawszy bardzo rzadko spotykamy się z odmową. I nawet gdy zastanawiamy się z Bartkiem kogo zaprosić pod konkretną imprezę, to nie szukamy zbytnio, bo wszyscy są „na tak”, mają wolne terminy. Łatwo możemy dogadać się o stawki, a to oznacza, że oni nie mają gdzie występować.

Zmieniliście klub. Tylko na urodziny, czy może na stałe znaleźliście nowy dom?

Pożegnaliśmy się już z Kamieniołomami. Miło się współpracowało, ale to miejsce kiepsko sprawdzało się na imprezy rozpoczynane koncertami. Pamiętasz, że jak robiliśmy imprezy w Obiekcie Znalezionym, to koncerty były na jednej scenie, dje na drugiej. To pozwalało nam na późniejsze wejścia zespołów, przez co więcej ludzi mogło zobaczyć występy, a na tym nam bardzo zależało. Z Kamieniołomami taka możliwość odpadała. W 1500m2 raczej też nie zostaniemy, to miejsce jest świetne na duże imprezy, takie jak teraz urodziny. No chyba, że zachowamy tę samą formułę, co na urodzinach. Czyli duża nazwa wykonawcy i kilka zespołów.
Zresztą szalenie mi zależało, żeby na urodzinach wystąpiło więcej zespołów niż standardowo (dwa – przyp.red). Chcemy teraz, aby ta scena koncertowa podziałała trochę dłużej i żeby więcej osób mogło zobaczyć zespoły, które wybraliśmy. 1500 nadawało się do tego idealnie. W sobotę wystąpią We’re late, Uniqplan, The Pleasure is Mine oraz Slutocasters.

A za warstwę didżejską kto odpowiada?

Poza Futureheads? Zagra AM Radio, Teresa i Tygrysy, Siostry, Cold Lady z Krakowa oraz trójka didżeji, która z nami współpracuje na każdej imprezie – Hoax i kolektyw Dirty R (Britie i Holly Kitty).

Szukacie już nowego miejsca?

Przed wakacjami zostanie nam impreza w kwietniu i maju. Potem przerwa potrwa jakoś do października. Jak się robi ciepło, robienie biletowanych imprez we wnętrzach przestaje mieć jakikolwiek sens w Warszawie. Rozmawiamy z Kosmos Kosmos. Trochę mało przestrzeni, ale bardzo nam się podoba klimat tego miejsca. więc pewnie zrobimy tam dwie mniejsze imprezy mocno nastawione na koncerty młodych zespołów. A dalej zobaczymy. Nam tak naprawdę brakuje takiego miejsca, w którym czulibyśmy się mega dobrze. Brakuje nam Obiektu, więc szukamy jakichś rozwiązań.

A Salon Gier?

Wiesz co, to też inny temat. Jeszcze nie widziałem jak wygląda,  natomiast niedawno odezwał się do mnie Marcin Radecki – młody diżej i wspólnie tam robimy imprezę 13 kwietnia. Muzycznie to będzie zupełnie inna bajka niż Vintage Indie, ale też będzie koncert.

Będzie Vintage Indie Party w Trójmieście?

Jeszcze tego nie wiemy. Bardzo byśmy chcieli, ale nie mamy jeszcze ustalonego miejsca. Ostatnio zrobiliśmy w Sphinxie, ale to było w kolaboracji z Melody Day, lokalnym cyklem. Dostaliśmy tylko małą scenę i nie do końca nam się to podobało, że byliśmy tylko dodatkiem do innej imprezy. Wolelibyśmy organizować sami. Na pewno będziemy kontynuować te biory Openerowe, ale pewnie o to ci chodziło, prawda? Jeżeli chodzi frekwencję, to są to nasze najlepsze imprezy. W zeszłym roku w środę przyszło ponad 700 osób. Było niesamowicie, więc z tego na pewno nie zrezygnujemy.
Podoba mi się też sama alternatywna scena Trójmiasta. W indie światku naprawdę dużo się dzieje. Są ciekawe zespoły jak np. Shiny Beats, czy Pretty Scumbags i fajne kolektywy – Hype Wax Design, Shadowplay i kilka innych.

Wracając jeszcze do waszych urodzin, które lada moment. Spodziewacie się, że to będzie duża impreza?

Mam nadzieję, że tak. Tego dnia w 1500 poza naszą imprezą odbędzie się też otwarcie Cechu – warsztatu rowerowego i after po zawodach Bmxowych na Jutrzence.  To wszystko razem zostało ujęte w spójną całość na trzech scenach – dwóch naszych i jednej dubstepowej, ogólnie dostepnych dla wszystkich gości. Więc powinno być tłoczno.
                        
Duży koszt?

Duży, oj tak. Mamy własne pieniądze w ¾, reszta jeden sponsor, Grolsch.

Czyli marka, z którą już współpracowaliście.

Tak, raz, przy naszych wcześniejszych urodzinach. Grolsch jest marką chętnie wspierają taki rodzaj muzyki. Sponsorują też OFF Festival i FreeForm. Inni sponsorzy na razie nie są zainteresowani naszą imprezą. Kiedyś usłyszałem, że firmy często nie są zainteresowane tego typu imprezami, ponieważ nasza publiczność samookreśla się jako osoby alternatywne, ceniące sobie niezależność i niszowość wydarzeń, w których lubią uczestniczyć.

Czyli odbiorca muzyki alternatywnej to osoba młoda.

Młoda, ale też określająca się jako negatywnie nastawiona do konsumpcjonizmu. To dość zabawne. Spójrz na kult niektórych marek wśród chóćby swoich znajomych. Jak w takim razie te firmy mają zaistnieć swoimi produktami wśród młodych i alternatywnych odbiorców, jeśli z góry zakładają, że nic nie wyjdzie?

Rozmawiał Piotr Strzemieczny

1 komentarz:

Zostaw wiadomość.