„Bądź grzeczny, bo Cyganie przyjadą
i cię zabiorą!” Pewnie niejednemu z nas właśnie tak rodzice starali się
wybić z głowy jakiekolwiek osobliwe pomysły. A dziecko słuchało, bo Pana Cygana
(tym razem nie Jacka) się bało. W tym roku byliśmy chyba bardzo niegrzeczni, bo
Cyganie nie dość, że przyjadą, to jeszcze zagrają. Mowa oczywiście o Gogol
Bordello – bałkańsko – wschodnioeuropejskim projekcie wprost zza Atlantyku.
Open'er Festival pamięta wiele powrotów. Bardziej lub mniej
spektakularnych. Powrót Jacka White'a do kraju swojej babci i matki, nasze
powroty do namiotu w stanie wyższej świadomości, powrót Sistars na scenę po
latach rozłąki. Przykłady można byłoby mnożyć w nieskończoność. Co ma do tego
Gogol Bordello? Ano Eugene Hutz – lider i założyciel grupy przez jakiś czas
mieszkał właśnie... w Polsce! Przesiedlenie z okręgu wokół Czarnobyla jednak,
jak widać, niewiele mu pomogło, bo muzyka grana przez jego zespół nie wpisuje
się raczej w żaden z klasycznych kanonów. To mieszanka dzikości mongolskiego
stepu, dźwięków harmonii wprost z cygańskiego taboru i dużej dawki humoru.
Jeżeli ktoś jeszcze nie słyszał, niech żałuje!
Zespół powstał w Stanach Zjednoczonych, kraju whopperów, coli i Empire
State Building. Mimo to brzmi dość swojsko i za to chyba nie da się ich nie
lubić. Gogol pokazuje ponadto, że panowie z wąsem wcale nie muszą być
niesympatyczni. Charakterystyczny chropowaty akcent sprawia, że naprawdę trudno
oprzeć się urokowi tej punkowo – folkowej kapeli. Wielu pomyśli sobie, że to
jeden wielki wygłup. Nic bardziej mylnego! Panowie w towarzystwie jednej pani
zarejestrowali i wydali już pięć długogrających płyt! Jednak dopiero na żywo
budzą się w nich prawdziwe zwierzęta. Dlatego też openerową World Stage czekają
trudne czasy. I to od razu pierwszego dnia!
Chyba nie pozostaje więc nic innego jak dokleić wąsa, przywdziać
seledynową bluzę i fioletowe rury, i oczekiwać z niecierpliwością na jedno z
pierwszych lipcowych popołudni. Będę i ja!
Miłosz Karbowski
Jeden z ciekawszych koncertów na tegorocznym Openerze, tylko gryzie mnie jedno. Czy występ Gogol Bordello nie pokrywa się z Bjork?
OdpowiedzUsuń