wtorek, 28 lutego 2012

A Place to Bury Strangers - "Onwards to the Wall" (2012, Dead Oceans)

APTBS i ich nowa EP-ka pokazują czym jest dobry hałas.







To z całą pewnością kandydat na zagraniczną EP-kę roku. Inaczej być nie może, bo Onwards to the Wall to pięć typowo aplacetoburystrangersowych, wypełnionych od pierwszej do ostatniej sekundy zgiełkiem, przesterami i rozmarzonym wokalem kawałków. Chłopcy z Nowego Jorku wracają w naprawdę wielkim stylu.


To niby tylko pięć utworów, nieco ponad szesnaście minut muzyki, ale…jakiej muzyki! Już otwierający album „I Lost You” daje znać, że A Place to Bury Strangers nadal są w formie; że z całą pewnością nadchodzący, trzeci już album wtopą nie będzie. Ale czy o wpadce i spadku jakości może być mowa w przypadku formacji, która dotychczasowe dwa longplaye nagrała na „piątkę” (w skali szkolnej), a ich gigi powinno się oceniać na wysokie „osiem-i-pół/dziewięć” (w skali fyhowej)? Ale „I Lost You” to nie tylko dobry i dynamiczny opener. To utwór prezentujący najlepszą szkołę post-shoegaze’u, a przy tym najczęściej chyba ostatnio linkowany przez noise’owców kawałek na facebooku („Niedługo z >>I Lost You<< będzie jak z Gotye” stwierdził redaktor Lemiszewski). Nic w tym dziwnego, bo i perkusja, i jazgocząca w temacie gitara, i przestery w refrenie, i przede wszystkim charakterystyczny, jakby od niechcenia, nawołujący do klasyków shoegaze’u wokal sprawiają, że numer jeden na Onwards to the Wall utworem, jeśli nie wybitnym, to na pewno zajebistym jest (to, co się dzieje od 2:52 to istny kocioł. Odtwarzać na słuchawkach z maksymalnie rozkręconą głośnością).

Jeśli chodzi o „So Far Away”, to kawałek ten w niczym nie ustępuje poprzednikowi. Może jest mniej noise’owo na rzecz melodyjności, ale całościowo wszystko prezentuje się naprawdę zachęcająco. Wystarczy przejechać tylko w odtwarzaczu na wysokośc 1:20, gdzie APTBS urzekają wręcz tą przestrzennością brzmieniową. Tytułowy utwór to już zupełnie inna odsłona amerykańskich post-shoegaze’owców, którzy w „Onwards to the Wall” postanowili oporządzić bardziej kameralną i prywatną atmosferę. Może to zasługa damskiego wokalu Alanny Nuali, a może po prostu kawałek mocniej przytłumiono, ale nie trzeba mieć wielce wyszkolonego przez muzyczną edukację ucha, aby wyczuć tę intymność. Przestery, a jakże!, są, i to całkiem niezłe. Jednak nie da się ukryć, że to najmilszy dla przeciętnego słuchacza track.

Ostatnie na liście "Nothing will surprise me" „Drill It Up” to już tradycyjne granie A Place To Bury Strangers – im głośniej i brudniej, tym lepiej. I czy nazwie się to post-shoegazem, noisem, czy po prostu muzycznym kotłem, to nic chyba nie odda prawdziwej wartości obu nagrań. Jest hałas, jest „nieczystość” i drapieżność brzmieniowa, są kosiory. Bo całe Onwards to the Wall jest hiciarski. Pozycja obowiązkowa dla wszystkich fanów zespołu, gatunku i dobrej muzyki. To co, kolejny koncert w Polsce?

9/10

Piotr Strzemieczny

2 komentarze:

  1. nie ma takiego utworu na tej epce ja 'it'll be alright', poprawa nazwa to 'nothing will surprise me', poleca zajrzec na discogs. ze slabych miejsc sciagacie te mp3 do recenzji, troszke zenada.

    OdpowiedzUsuń
  2. jak* poprawna* polecam* - NO DOPIERO WSTALEM

    OdpowiedzUsuń

Zostaw wiadomość.