APTBS i ich nowa EP-ka pokazują czym jest dobry hałas.
To z całą pewnością kandydat na zagraniczną EP-kę roku.
Inaczej być nie może, bo Onwards to the
Wall to pięć typowo aplacetoburystrangersowych, wypełnionych od pierwszej
do ostatniej sekundy zgiełkiem, przesterami i rozmarzonym wokalem kawałków.
Chłopcy z Nowego Jorku wracają w naprawdę wielkim stylu.
To niby tylko pięć utworów, nieco ponad szesnaście minut
muzyki, ale…jakiej muzyki! Już otwierający album „I Lost You” daje znać, że A
Place to Bury Strangers nadal są w formie; że z całą pewnością nadchodzący,
trzeci już album wtopą nie będzie. Ale czy o wpadce i spadku jakości może być
mowa w przypadku formacji, która dotychczasowe dwa longplaye nagrała na
„piątkę” (w skali szkolnej), a ich gigi powinno się oceniać na wysokie
„osiem-i-pół/dziewięć” (w skali fyhowej)? Ale „I Lost You” to nie tylko dobry i
dynamiczny opener. To utwór prezentujący najlepszą szkołę post-shoegaze’u, a
przy tym najczęściej chyba ostatnio linkowany przez noise’owców kawałek na
facebooku („Niedługo z >>I Lost You<< będzie jak z Gotye”
stwierdził redaktor Lemiszewski). Nic w tym dziwnego, bo i perkusja, i
jazgocząca w temacie gitara, i przestery w refrenie, i przede wszystkim
charakterystyczny, jakby od niechcenia, nawołujący do klasyków shoegaze’u wokal
sprawiają, że numer jeden na Onwards to
the Wall utworem, jeśli nie wybitnym, to na pewno zajebistym jest (to, co
się dzieje od 2:52 to istny kocioł. Odtwarzać na słuchawkach z maksymalnie
rozkręconą głośnością).
Jeśli chodzi o „So Far Away”, to kawałek ten w niczym nie
ustępuje poprzednikowi. Może jest mniej noise’owo na rzecz melodyjności, ale
całościowo wszystko prezentuje się naprawdę zachęcająco. Wystarczy przejechać
tylko w odtwarzaczu na wysokośc 1:20, gdzie APTBS urzekają wręcz tą przestrzennością
brzmieniową. Tytułowy utwór to już zupełnie inna odsłona amerykańskich
post-shoegaze’owców, którzy w „Onwards to the Wall” postanowili oporządzić
bardziej kameralną i prywatną atmosferę. Może to zasługa damskiego wokalu Alanny
Nuali, a może po prostu kawałek mocniej przytłumiono, ale nie trzeba mieć
wielce wyszkolonego przez muzyczną edukację ucha, aby wyczuć tę intymność.
Przestery, a jakże!, są, i to całkiem niezłe. Jednak nie da się ukryć, że to
najmilszy dla przeciętnego słuchacza track.
Ostatnie na liście "Nothing will surprise me" „Drill It Up” to
już tradycyjne granie A Place To Bury Strangers – im głośniej i brudniej, tym
lepiej. I czy nazwie się to post-shoegazem, noisem, czy po prostu muzycznym
kotłem, to nic chyba nie odda prawdziwej wartości obu nagrań. Jest hałas, jest
„nieczystość” i drapieżność brzmieniowa, są kosiory. Bo całe Onwards to the Wall jest hiciarski.
Pozycja obowiązkowa dla wszystkich fanów zespołu, gatunku i dobrej muzyki. To
co, kolejny koncert w Polsce?
9/10
Piotr Strzemieczny
nie ma takiego utworu na tej epce ja 'it'll be alright', poprawa nazwa to 'nothing will surprise me', poleca zajrzec na discogs. ze slabych miejsc sciagacie te mp3 do recenzji, troszke zenada.
OdpowiedzUsuńjak* poprawna* polecam* - NO DOPIERO WSTALEM
OdpowiedzUsuń