Narkotyki, wiedźmy i niskobudżetowe horrory z taśmy
VHS.
Poznajcie
Uncle Acid and the Deadbeats. Ta pochodząca z Cambridge ekipa
zainspirowana jest staroświeckim, brzmieniem pierwszych płyt Black Sabbath. Już
widzę jak co-niektórzy się krzywią - BLACK SABBATH? NIE PISALI O NICH NA
PICZFORKU! Moi drodzy, wczesne Black Sabbath było naprawdę ciekawym
zjawiskiem, nieznajomość ich pierwszych płyt powinna być raczej zawstydzająca. Posłuchajcie
na przykład tego utworu (http://youtu.be/akt3awj_Ah8). Gdybym miał sporządzić
ranking 15 najbardziej innowacyjnych gitarzystów wszechczasów, Tommy Iommi
stuprocentowo by się tam znalazł.
Blood Lust to album pełen tajemniczości, nagrany
w zniszczonej stodole (serio!). Fascynacja sabbathowymi riffami,
halloweenowym, nieco podejrzanym, okultystycznym nastrojem znanym z
horrorów klasy B jest tu przefiltrowana przez obskurną lo-fi produkcję.
Owe niskobudżetowe, szorstkie brzmienie dodaje muzyce nieco
komiksowej wymowności i dodatkowej drapieżności. Unkle Acid dokonał niemożliwego,
bowiem nagrał płytę, która mimo poruszania się w totalnie wyeksploatowanej
stylistyce doom metalu, brzmi świeżo i zachęcająco. Jest to w dużej mierze
zasługa hipnotycznego wokalu lokującego się w wysokich rejestrach oraz
mnogości dobrze wykorzystanych motywów i patentów, wprost odwołujących się
do rocka psychodelicznego przełomu lat 60 i 70.
Pora wspomnieć o najistotniejszych momentach płyty.
Otwierające "I'll Cut You Down" to potężny kawałek oparty na triolowym
wgniatającym w ziemię rytmie. Chwytliwy refren tego numeru chodzi za mną od
kilku dni. Ciekawe są również złowieszczo brzmiące "Curse In The
Trees" oraz "Ritual Knife". Zaskakujący jest bonusowy, ostatni
utwór. Akustyczna, folkowa piosenka przypominająca o nagraniach niezbyt u
nas znanego brytyjskiego Comus.
Muzyka ta, od strony mentalnej powiązana jest z 70sowym
revivalem rocka psychodelicznego (Crystal Stilts, Thee Oh Sees) i nie ma
zbyt wiele wspólnego ze sceną metalową, jest to raczej puszczanie oka niż
śmiertelna powaga. "Blood Lust" nie jest z pewnością płytą
wybitną, patrzę jednak na nią z sympatią bowiem niewiele zespołów z
powodzeniem sięga do proto-metalowych inspiracji. Może razić wtórność i
monotonia większości kompozycji, jednak Uncle Acid and the
Deadbeats doskonale oddali w swoich kawałkach nastrój muzyki wczesnych lat
70. Jeśli nieobce Ci nazwy Icecross czy Sir Lord Baltimore, na pewno
polubisz tę płytę!
6.5/10
Jakub Lemiszewski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw wiadomość.