niedziela, 4 września 2011

Relacja z Poz_Modern 2011


Setki zdeklarowanych uczestników na facebooku i garstka osób w rzeczywistości - tak, znów zaczynam swoją relację z koncertu od narzekania na frekwencję.







To po prostu przykre, że na koncert tak znakomitego artysty jakim jest Fennesz przychodzi tak mało ludzi. Poza Austriakiem wystąpiła również Islandka Hildur Guðnadóttir w asyście BJa Nielsena.

Tegoroczną edycję Poz_Modern rozpoczął występ delikatnej wiolonczelistki Hildur Guðnadóttir. Kojarzyłem tę panią z zeszłorocznej EP-ki Iridescence, wiedziałem więc co mnie czeka. Muzyka Islandki polegała na zapętlaniu i przekształcaniu wiolonczelowych loopów. Działający w tle BJ Nielsen rozmywał kolejne dźwięki tak, by stanowiły tło dla smutnych melodii płynących z wiolonczeli. Miejscami pojawiały się delikatne, szeptane wokalne wstawki. Nie bez znaczenia było miejsce, w którym odbywał się koncert. Dziedziniec różany poznańskiego zamku usytuowany jest blisko ulicy, więc dźwięki otoczenia w interesujący sposób łączyły się z muzyką płynącą ze sceny. Dzwony kościoła, samochody, przejeżdżająca karetka. Nie wiem na ile było to celowe założenie organizatorów, ale właśnie z powodu tych miejskich odgłosów nakładających się na muzykę końcówka występu szczególnie mocno skojarzyła mi się ze Steve’em Reichem. Mimo to, przyznam szczerze - miejscami koncert był zwyczajnie nudny. Nie tyle smutny co smętny, jak celnie zauważył mój kolega. 

Po chwili przerwy na scenie pojawił się Fennesz w asyście Lillevana - berlińskiego artysty wideo. Występ rozpoczął się od abstrakcyjnego hipnotycznego motywu, do którego z czasem dochodziły kolejne warstwy laptopowych szumów. Dopiero po dłuższym czasie Fennesz chwycił za gitarę, grając całkiem konwencjonalne gitarowe riffy, gdzieniegdzie przechodząc w shoegaze’owe ściany dźwięku. Ogromną rolę w tym muzycznym spektaklu odgrywały doskonałe wizualizacje. Motywem przewodnim wyświetlanych filmów była woda. W połączeniu z przypływami i odpływami muzycznych fal tworzyło to interesującą, spójną całość. Mógłbym zaryzykować stwierdzenie, że bez wizualizacji ten koncert byłby dużo słabszy. 

Tego wieczoru Fennesz okazał się być artystą ciekawszym i dojrzalszym, a być może zwyczajnie bardziej doświadczonym. Po koncercie wśród znajomych panowały skrajnie różne opinie. Mi tegoroczna edycja Poz_Modern przypadła do gustu, ciekawe czy w przyszłym roku do Poznania zawita ktoś z równie wysokiej półki co Fennesz.

Jakub Lemiszewski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw wiadomość.