wtorek, 6 września 2011

Byliśmy na festiwalu: Tauron Nowa Muzyka 2011 - dzień 2

Druga część relacji z tegorocznej edycji festiwalu Tauron Nowa Muzyka, będzie nieco dłuższa ale równie subiektywna co pierwsza, gdyż prawie cały sobotni wieczór spędziliśmy na drugiej co do wielkości scenie, która tego dnia nosiła nazwę – Mary Anne Hobbs Presents Stage.

„Matka chrzestna” dubstepu, oprócz występu przed katowicką publicznością, była honorową patronką i kuratorką owej sceny, na której przez cały wieczór można było usłyszeć to co we współczesnym dubstepie najlepsze, począwszy od melodyjnych i spokojnych post-dubstepowych rytmów a kończąc na morderczym „bro-stepie”.

Lunice
Spoek Mathambo
Jednak sobota upłynęła również pod znakiem żywych koncertów Little Dragon i Apparat Band Live oraz niespodzianek jakie sprawiły mi występy w ramach sceny Red Bull Tour Bus, na którym miałem okazję podziwiać występy Lunica i elektronicznego składu Spoeka Mothambo. Zarówno ten pierwszy jak drudzy zagrali niesamowicie energetycznie. Lunic oprócz tego, iż jest świetnym djem, potrafi również swoim wesołym i żywiołowym zachowaniem, zachęcać ludzi do wkładania tyle siły w taniec jak jest to tylko możliwe. Jeśli chodzi o muzykę jaką grał, to przy okazji jego setu mieliśmy okazję usłyszeć mieszankę nowego zbasowanego hip-hopu z dubstepem. Spoek Mathambo o godzinie 23, zaprezentował nam wraz z zespołem swoje niesamowite wyobrażenie tanecznej muzyki, stanowiącej połączenie afrykańskich plemiennych rytmów z kosmiczną elektroniką. Przed występem Lunica (grał o 21), obowiązkowo posłuchałem fragmentu koncertu Little Dragon, nie było jednak w tym występie nic rewolucyjnego czy naprawde ekscytującego. Publiczność znająca doskonale piosenki Szwedów, świetnie się bawiła, ja jednak nie jestem ich wielkim fanem, dlatego szybko uciekłem na scenę „MAH”, gdyż w tym samym czasie swój set dawał tam Ras G – rastafariański szamam basowych dźwięków. Jego występ genialnie przygotował mnie na to, co miało się wydarzyć tam pare godzin później. O 24.00 Apparat a potem reszta ekipy od Mary Anne.

Ras G
Przed koncertem Apparat Band Live zdążyłem jeszcze zerknąć na to co prezentował Instra:Mental, jednak grał on tak przeraźliwie nudno, że szybko uciekłem na piwo, aby uzupełnić płyny przed kolejnymi atrakcjami, pomiędzy którymi z trudem mógłbym znaleźć czas na picie czy jedzenie, ponieważ zarówno kolejki po kupony (1 kupon = 2zł) jak i po jedzenie i piwo było wyjątkowo duże, i to przez cały czas trwania festiwalu. Podobno niezbyt ciekawy występ zaliczyli również chłopaki z Darkstar... dobrze, że nie znalazłem czasu aby ich zobaczyć.

Apparat Band Live
Apparat na Tauron przyjechał z kolegami aby zaprezentować swój instrumentalny projekt „Apparat Band Live”. Koncert był bardzo spokojny, widać że Sascha Ring dzięki żywym dźwiękom chciał pokazać nam swoje inne, kameralne oblicze. W repertuarze, nie zabrakło najpopularniejszych kawałków Apparata takich jak „Headup”, „Arcadia”, „Black Water” czy fenomenalnego utwóru Modeartu - „Rusty Nails”. Jednak występ ten mnie nie zachwycił, w ogóle to skłamałbym gdybym napisał, iż jechałem do Katowic z powodu właśnie tego występu. Dużo większym zaskoczeniem był dla mnie koncert Bodi Bill, ten kompletnie dla mnie nie znany skład potrafił poruszyć publiczność w nie mniejszym stopniu niż Apparat czy Little Dragon. Duża niespodzianka.

Mary Anne
Podobno w Katowicach padało tego wieczora, ja jednak tego nie zauważyłem, ponieważ cały deszcz przesiedziałem przetańczyłem, na scenie „MAH Presents Stage”. To co tam się działo, było spełnieniem marzeń każdego fana współczesnej, zbasowanej muzyki. Po naprawdę świetnych instrumentalnych koncertach na głównej scenie, spragniony byłem dobrej tanecznej elektroniki. O godzinie 1.00 swój set zagrała sama Mary Anne. Był on zupełnie inny niż ten w zeszłym roku, dużo spokojniejszy i alternatywny. Nic dziwnego, ponieważ po niej grał dla nas Oris Jay, który przypomniał nam m.in. hity pokroju „Sweet Shop” Doctora P, jeśli kojarzycie ten utwór to wiecie jakiego typu set, zaprezentował Oris Jay. Po nim na placu boju pozostali już tylko Roska, Lorn i Pearson Sound/Ramadanman. Czyli dwóch Anglików i Amerykanin (ten pośrodku), który zagrał od nich dożo inaczej - mroczniej i bardziej industrialnie. Natomiast Roska i Paerson Sound – pokazali nam lżejsze i bardziej rytmiczne oblicze dubstepu, krążąc wokół gatunku czerpiąc garściami z hip-hopu, glich-hopu i przede wszystkim UK Funky.


Tegoroczny Festiwal Nowa Muzyka, był najbardziej udanym (pod względem muzycznym) festiwalem na którym miałem okazję być tego lata. Nie tylko z powodu samych koncertów ale również prze to, że był najbardziej skondensowany, kameralny (pomimo sporej liczby festiwalowiczów), nic się nie pokrywało, dzięki czemu zobaczyłem to co chciałem. Sam teren byłej kopalni Katowice, znajduje się w samym centrum miasta, w pobliżu hosteli i hoteli, tuż obok spodka, co dodatkowo czyni „Taurona” bardziej atrakcyjnym. Na końcu chciałbym zauważyć, że same Katowice w ostatnich latach bardzo się rozwijają pod względem kulturalnym i nie chodzi mi tu wyłącznie o Offa i Tauron. Jeśli będziecie na słynnej, imprezowej ulicy Mariackiej, koniecznie odwiedźcie Kato Bar


Poniżej nagrania z publiczności (znalezione na YT):











wojtek irzyk

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw wiadomość.