Jest to drugi album długogrający w dorobku Zomby'ego. Poprzedni zatytułowany Where Were U In '92, był dla mnie jednym z najlepszych LP w 2008 roku. Stanowił on niesamowite połączenie współczesnej muzyki dubstep i niezapomnianego ducha muzyki rave i garage z początku lat 90 (którego niestety nie miałem okazji doświadczyć ;)).
Nowa, idealnie wpasowuje się w bardzo popularny ostatnio nurt, nazywany post-dubstepem. Z tym wyjątkiem, że pozbawiony jest charakterystycznego dla niektórych wykonawców i trochę irytującego soulowego wokalu. Jedyne śpiewane partie, są samplowane. I to wystarczy. Tym co odrazy rzuca się w oczy, jest długość wszystkich kawałków, wśród których jedynie trzy, przekraczają trzy minuty. Jeśli chodzi o charakter samych utworów, to jest on bardzo zróżnicowany. Począwszy od niesamowicie magicznego i romantycznego „Natalia's Song”, przez delikatnie junglowy „Florence”, egzotyczny „Salamender” (z bardzo ciekawym skocznym bitem), surowy „Digital Rain” oraz zaskakujące „Haunted” i „Basquiat” (w których główny trzon, stanowią sample fortepianowe). Wszystkie produkcje idealnie ze sobą współgrają, będąc swojego rodzaju całością, dlatego polecam odtwarzać je po kolei. Jednak najciekawszą rzeczą, której nie da się nie zauważyć słuchając albumu (przede wszystkim pozycja pt. „Witch Hunt”) jest to, że Zomby, przy tworzeniu wszystkich kawałków, nadał im wyjątkowo nastrojowy i sentymentalny witch house'owy charakter. Jednocześnie, wynosząc ten dość mało zróżnicowany styl grania na kolejny poziom. Co świetnie komponuje się z ich rave'owym i dubstepowym obliczem. Dodatkowym, emocjonalnym bodźcem jest świadomość tragedii jaką doświadczył sam artysta, choć stało się to już po nagraniu materiału, który znalazł się na Dedication. Cały album kończy się dość pozytywnie, kawałkiem "Mozaik", który swoim rytmem potrafi nieźle rozbujać słuchacza. Da się jednak wyczuć w nim, dość smutny, ogólny charakter, tego bardzo dobrego wydawnictwa.
(8/10)
wojtek irzyk
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw wiadomość.