sobota, 27 sierpnia 2011

Stephen Malkmus and the Jicks - Mirror Traffic (2011, Matador / Domino)

Nowa płyta Stephena Malkmusa może wywoływać mieszane odczucia.








Eh Stephen, wiesz, że Cię lubię. Tyle miłych chwil przeżyliśmy kiedyś razem, i jak ja mam Ci powiedzieć, że te Twoje nowe piosenki są nawet całkiem fajne, ale czegoś mi w nich brakuje? Nie umiem się do nich przywiązać. Nie wiem, to może ze mną coś jest nie tak, wydoroślałem, zgorzkniałem albo nie umiem docenić ważnych rzeczy, ale nie mam ochoty słuchać Twoich nowych piosenek od rana do wieczora. Wybacz…

Naprawdę nie umiem logicznie uzasadnić dlaczego ten album do mnie nie trafia, próbowałem wiele, wiele razy (naprawdę wiele razy!). Są tu świetne melodie, luz, optymistyczny klimat nie do podrobienia, a jednak nie chwyta mnie ta muzyka za serce. Czuje się trochę winny, bo nie potrafię znaleźć jakiegokolwiek logicznego argumentu obciążającą te płytę. Mirror Traffic to zestaw piętnastu zagranych z luzem popowych piosenek, pełnych pozornie wyrazistych hooków. Pozornie - ponieważ zaraz po przesłuchaniu albumu nic z niego nie zapamiętałem, żadna melodia nie chodziła za mną przez pół dnia, ani nawet przez pięć minut. Do kolejnych przesłuchań piątego albumu Stephena Malkmusa and the Jicks podchodziłem z obojętnością. Zdarzają się lepsze momenty w postaci otwierającego "Tigers", "Brain Gallop" czy "Stick Figures", ale to cały czas za mało.

I jak tu sprawiedliwie ocenić ten krążek? Piąteczka to za mało, chociaż byłaby dobrym odzwierciedleniem mojego emocjonalnego zaangażowania w tę płytę. Dobrze zdaję sobie sprawę z tego, że dla fanów Malkmusa będzie to materiał „ósemkowy”. Mam mieszane odczucia, więc niech końcowa ocena będzie wypadkową tych dwóch podejść.

6.5

Jakub Lemiszewski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw wiadomość.