„Nudy, Panie!” czy może „Cóż za kreatywność?!” jako dwie, stojące obok siebie sprzeczności Player Piano.
Memory Tapes, czyli jednoosobowy projekt muzyczny, po blisko dwóch latach od debiutanckiego Seek Magic znowu postanowił nagrać długogrający album. I wszystko by było w porządku gdyby nie jeden mały, acz istotny szczególik – Player Piano znacząco odstaje od standardów wytyczonych w 2009 roku. Więcej – sophomore sprawia, że słuchacz jak najszybciej chce wyłączyć płytę i wrócić do wcześniejszych produkcji i zadaje sobie proste pytanie: gdzie się podział tamten Dayve Hawk?
Bo prawda jest taka, że do Seek Magic nowym nagraniom brakuje cholernie dużo. W utworach pochodzących z Player Piano nie wyczuwa się po prostu tej świeżości, która urzekała na wcześniejszej płycie. Jasne, Amerykaninowi nie można zarzucić niedostatków kreatywności i chęci rozwoju, bo na drugim krążku Hawk znacznie rozwinął chociażby partie wokalne, lecz czy to przeszło tym samym w jakość? No niekoniecznie, a przecież o to właśnie chodzi. Śpiew w wykonaniu Memory Tapes tylko w niektórych przypadkach można uznać za korzystny dla ucha. Reszta irytuje i męczy.
Singlowy „Wait In The Dark” bije na głowę ostatnie, już i tak maksymalnie przesłodzone nagrania Cut Copy z Zonoscope. Zapach pączków w jakiejkolwiek piekarni w tłusty czwartek to nic w porównaniu z unoszącym się przez ponad cztery minuty lepkim od nagromadzenia słodkości wokalem Hawka. A do tego jeszcze niedowierzanie radosna melodia. Gdyby tak pokusić się na porównanie „utworów numer dwa z obu płyt”, to niejeden fan Memory Tapes powinien złapać się za głowę, gdyż różnica między „Bicycle” a opisywanym „Wait In The Dark” jest kolosalna. Gdzieś zapodziała się ta „nić niepewności”, lekko house’owy bit przemienił się w „candy-pop” wypełniony harmoniami i irytującymi syntezatorami. Dayve zanotował mocny spadek.
Sytuacja lepiej się prezentuje w kolejnym promującym Player Piano kawałku, „Today Is Our Life”. Lepiej, co niestety nie oznacza, że pochodzący z New Jersey producent wraca do formy z debiutu. Początek utworu wciąga słuchacza, zapowiada coś niezłego, a to za sprawą „plemiennych bębnów” i mrocznych syntezatorów oraz przytłumionego śpiewu Hawka. Koło pierwszej minuty piosenki pozytywny obraz znowu ulega zatarciu – bit przyśpiesza, wokal Memory Tapes staje się radośniejszy, a cała pierwotna „czerń pieśni” ulega koloryzacji. Męczyć mogą również popowe hooki gitary i, tak naprawdę, całościowe zamagazynowanie motywów, gdyż na ponad pięć minut trwania nagrania mamy całkiem spory rozrzut wątków. Na uwagę zasługuje jednak sama końcówka utworu, gdyż to właśnie ona pięknym stylu nawiązuje do stylistyki chillwave’owej. Ten motyw kontynuuje „Yes I Know”, czyli niespełna czterominutowa sentymentalna ballada, w której wokal twórcy takich byłych projektów jak Memory Casette oraz Weird Tapes jest bardzo rozmycie, a uczucie to potęguje stłumiony i oddalony perkusyjny bit oraz mroczna melodia. W tym samym klimacie utrzymano również wielce nostalgiczne „Offers”.
Przyjemnie brzmi także „Sunhits” (albo „Sun Hits” – jak kto woli), które tak na dobrą można uznać za faktycznie najlepszy utwór na Player Piano. Falset Hawka zgrabnie komponuje się tu z szybkim i radosnym bitem przywołującym w pamięci „cudowne lata osiemdziesiąte” oraz iście „wirującą” gitarą i jakże ciepło brzmiącymi syntezatorami. Do tego płomiennego wręcz kawałka można mieć tylko jedno zastrzeżenie – przez swoją elektro-popową stylistykę zbytnio przypomina nagrania wydawane przez Owl City.
I, tak na sam koniec, powinno się wspomnieć o dwuczęściowym utworze „Fell Thru Ice” oraz „Trance Sister”. Pierwsza pozycja podzielona została na dwie części i należy przyznać, że było to dobre rozwiązanie, gdyż Memory Tapes uniknął, w przypadku chęci łączenia obu członów w całość, tego, co razi w „Today Is Our Life” – zbytniej różnorodności. Tym samym part I to piękna, spokojna ballada, o jaką nie podejrzewalibyśmy nigdy Hawka. Dwie minuty pełne smutku i nostalgii za dawnymi czasami, w których głos Dayve’a stanowi sympatyczny dodatek do urzekająco melancholijnej gry gitary. O drugiej części można powiedzieć, że „jest” i tym słowem wypadałoby zamknąć temat, gdyż „Fell Thru Ice II” to niezgrabne zrzynki z motywów i receptur zapoczątkowanych na Seek Magic – ot, podgrzewany kotlet.
Można by było napisać kilka ciepłych słów również o wspomianym wcześniej „Trance Sister”, jednak… również nie warto. Niby wszystko brzmi dobrze, niby zachęcająco do odsłuchu, jednak po dłuższym czasie z łatwością można wyczuć podobieństwo do „plemiennych bębnów” Friendly Fires czy po prostu - chociaż może w stopniu mniejszym, niż to zauważa większość recenzentów – „Bicycle”.
Nie takiego czegoś się spodziewałem po „ojcu chrzestnym chillwave’u”. Z drugiej jednak strony Player Piano można rozpatrywać pod kątem chęci rozwoju artystycznego Memory Tapes. Poniekąd można się z tym zgodzić, jednak po wysłuchaniu drugiego długogrającego krążka pozostaje spory niedosyt i nie takie małe zniesmaczenie.
6/10
Piotr Strzemieczny
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw wiadomość.